„Młody aktor przewrócił się i zemdlał. Gwiazda, Anne-Marie Duff, wyglądała na zaniepokojoną i bezradną. Czy w domu jest lekarz? Było, na szczęście.”, — informuje: www.dailymail.co.uk
Do 8 lutego (2 godz. 15 min)
Ocena:
Kotka na gorącym blaszanym dachu (Almeida Theatre, Londyn)
Do 1 lutego (3 godz.)
Dziesięć minut po rozpoczęciu „Małych lisów” miał miejsce dramat bez scenariusza.
Młody aktor przewrócił się i zemdlał. Gwiazda, Anne-Marie Duff, wyglądała na zaniepokojoną i bezradną. Czy w domu jest lekarz? Było, na szczęście. Wszyscy poszliśmy do baru, zastanawiając się, czy w planach jest odwołanie.
Czterdzieści minut później wróciliśmy na swoje miejsca. Aktor Tyro – Stanley Morgan (syn Piersa) – wrócił na scenę. Dzieciak przestrzegał pierwszej zasady showbiznesu. Idź dalej. Nawet jeśli odpadnie Ci noga.
Na koniec dostał gromkie, w pełni zasłużone brawa.
Był to prequel rodzinnego melodramatu, który wzmaga ogień, ale tak naprawdę nigdy nie wybucha. Autorką tej sztuki z 1939 roku (także słynnego filmu z Bette Davis) jest amerykańska pisarka Lillian Hellman – zatwardziała stalinistka, słynąca z lekceważenia faktów (Mary McCarthy powiedziała kiedyś o Hellmannie, że „każde słowo, które pisze, jest kłamstwem, łącznie z „ i” i „the”).
Ale jako dramaturg miała niesamowity talent do pisania paskudnych ról dla kobiet, w tym dla Reginy, która nie cofnie się przed niczym, aby wyrównać swój udział w plantacji na Dalekim Południu.
Akcja rozgrywa się w XX wieku, a na swoją korzyść przeniesiono ją do lat sześćdziesiątych.
Duff, tak bezbronna w telewizyjnym Bad Sisters, jest tutaj ludzkim drapieżnikiem jako Regina: ubrana na czerwono, ale emanująca nagim egoizmem. Jest zdeterminowana, by zabezpieczyć dziedzictwo, któremu zagrażają jej bracia, a Mark Bonnar i Steffan Rhodri bawią się z różnymi odcieniami obrzydliwości.
W jednej okrutnej chwili nieważny mąż Reginy (John Light) umiera z powodu jej lodowatej bierności – to beznadziejna scena, z której trzeba mieć serce z kamienia, żeby się nie śmiać.
Ale cała złośliwość na końcu wydaje się samobójcza. To jednostronna, antykapitalistyczna sztuka o rodzinie szakali. A Duff jest najlepszy w eleganckim stadzie.
Kolejny dramat zbierania bawełny rozgrywany jest w Almeida Theatre w klasycznym przedstawieniu Kotka na gorącym blaszanym dachu Tennessee Williamsa, który następuje po niedawnym Tramwaju zwanym pożądaniem pod tym adresem. Paul Mescal zagrał w Tramwaju. Oto jego koleżanka z Normal People, Daisy Edgar-Jones, która gra Maggie the Cat.
Zapomnij o blaszanym dachu: wspaniale krąży na fortepianie. Wow! Edgar-Jones mówi Maggie jej najlepszym smażonym akcentem w Kentucky. Musi utrzymać scenę przez niezwykle długi monolog, ale udaje jej się to – emanuje sprośnym głodem seksualnym. To dlatego, że jej przystojny mężuś gej, Brick, nie chce się z nią przespać.
Kingsley Ben-Adir jako Brick kuśtyka, opierając się o kulę i z krzywym uśmiechem, pijąc, by zapomnieć o swoim zmarłym przyjacielu Skipperze – swojej prawdziwej miłości. Jego rola to jedno wielokrotne kuśtykanie do karafki. Czujesz zapach bourbona.
Ten klan bawełny z południa zebrał się z okazji urodzin Big Daddy. Big D i Big Mama (wspaniała Clare Burt, szczerze mówiąc, nie jest wystarczająco gruba ani wulgarna) nie wiedzą, że umiera na raka, choć, co dziwne, reszta rodziny wie.
Lennie James jako znęcający się Wielki Tata wyrządza krzywdę, ubolewając nad „obrzydliwym zapachem kłamstwa” w domu. James jest groźny i potężny, choć dodaje temu potworowi fatalnej nuty ciepła.
Świetne role Ukweli Roach i Pearl Chanda w rolach starszego brata Bricka, Goopera i jego upiornej żony Mae, rodziców „potworów bez szyi” – jak Maggie określa wrzeszczące dzieciaki, które chce udusić.
Ekscytujące tematy, podejrzani ludzie, ubrani we wspaniały język dowcipu i smutku. Reżyserka Rebecca Frecknall niepotrzebnie męczy się z nieprzekonującymi efektami scenicznymi – to w końcu szykowna telenowela: pomyślcie o Dallas napisanym przez zgorzkniałego geniusza.
Jawi się jako epicki i często wspaniały. Ale trzy godziny wystarczą.
Piraci Mike’a Leigha, którym nie można się oprzeć przez Davida Mellora
Piraci z Penzance (London Coliseum) 24 stycznia – 21 lutego
Ocena:
Pod koniec XX wieku, wśród wydarzeń takich jak upadek D’Oyly Carte Opera Company, wielu uważało, że dla Gilberta & Sullivana to już koniec. Mystic Mellor nigdy tego nie robił.
Jest coś w wyjątkowej jakości melodii Sullivana i tekstów Gilberta, zwłaszcza gdy są sprytnie zaktualizowane (jak w niezapomnianym Mikado Jonathana Millera).
Aby utwierdzić mnie w przekonaniu, że G&S tu pozostanie, następuje wznowienie inscenizacji Piratów z Penzance Mike’a Leigha z 2015 roku. Leigh to radykał o wielkim uroku, ale i silnych przekonaniach.
A fakt, że kocha towary i usługi, a nawet był przygotowany na zrobienie tego, czego obiecał, że nigdy nie zrobi, czyli na zorganizowanie pierwszej sceny, pokazuje, że nadal jest to dla niego fascynujące doświadczenie.
Miller uczynił Mikado nieodpartym, wprowadzając wiele zmian. Leigh, pod kierownictwem nowej reżyserki odrodzenia Sarah Tipple, sprawia, że Piratom nie można się oprzeć, ponieważ potrafi bawić bez zmieniania rzeczy, pokazując, że dowcip Gilberta, jeśli jest odpowiednio zainscenizowany, nadal działa.
I wreszcie, choć wciąż istnieją starsi artyści na poziomie Mike’a Leigha zafascynowani G&S, dołączyło do nich młodsze pokolenie. Podobnie jak John Savournin, Król Piratów, który nie tylko inspiruje siebie, ale także innych, do organizowania żywych i autentycznych przedstawień.
Godnego uwagi odkrycia jest także William Morgan w roli Frederica, ucznia pirata. Na szczęście Richard Suart, pradziadek handlarzy tupotem, pozostaje na stanowisku generała dywizji. A amerykański bas James Creswell, od lat niezłomny członek ENO, jest wyjątkowym sierżantem policji.
Oczywiście nie wszystko może być takie dobre. Dyrygowanie Natalie Murray Beale uważam za solidne i następnym razem obejdzie się bez niej.
Ale to nie jest moment na kłótnie, to jest moment na radość. Zabawa od początku do końca i mnóstwo występów – spróbuj.