„Bob Woodward i Carl Bernstein zabrali głos po decyzji „Washington Post” o zaprzestaniu wspierania kandydatów na prezydenta. Legendarni dziennikarze udostępnili w sobotę na X (dawniej Twitterze) wspólne oświadczenie, w którym odnieśli się do decyzji o powrocie do starej polityki, jaką kierowała się publikacja, zachowując bezstronność. „Szanujemy tradycyjną niezależność Unii Europejskiej”, — informuje: www.hollywoodreporter.com
Legendarni dziennikarze udostępnili w sobotę na X (dawniej Twitterze) wspólne oświadczenie, w którym odnieśli się do decyzji o powrocie do starej polityki, jaką kierowała się publikacja, zachowując bezstronność.
„Szanujemy tradycyjną niezależność strony redakcyjnej, ale ta decyzja wydana na 11 dni przed wyborami prezydenckimi w 2024 r. ignoruje The Poczta Waszyngtona„przytłaczające dowody reporterskie dotyczące zagrożenia, jakie Donald Trump stanowi dla demokracji” – czytamy w oświadczeniu.
Kontynuowali: „Pod rządami Jeffa Bezosa The Waszyngton PozDział informacyjny wykorzystał swoje bogate zasoby do rygorystycznego zbadania niebezpieczeństw i szkód, jakie druga prezydentura Trumpa może wyrządzić przyszłości amerykańskiej demokracji, co czyni tę decyzję jeszcze bardziej zaskakującą i rozczarowującą, zwłaszcza na tak późnym etapie procesu elektrycznego”.
W piątek dziennik ogłosił, że nie poprze Kamali Harris ani Donalda Trumpa w tegorocznych wyborach prezydenckich – decyzji, której nie podejmował od 1988 roku. Zamiast tego „Washington Post”. pozwoli czytelnikom zdecydować, którego kandydata popiera, i utrzymać tę politykę w przyszłości.
Do personelu wydano notatkę, w której Dyrektor generalny Will Lewis napisał: „„Washington Post”. nie poprze żadnego kandydata na prezydenta w tych wyborach. Ani w żadnych przyszłych wyborach prezydenckich. Wracamy do naszych korzeni, czyli nie popierania kandydatów na prezydenta”.
Próbując uprzedzić krytykę decyzji Lewis wyjaśnił, że nie ma ona nic wspólnego z kandydatami.
„Wiemy, że zostanie to odebrane na wiele sposobów, w tym jako milczące poparcie jednego kandydata, potępienie innego lub zrzeczenie się odpowiedzialności. To jest nieuniknione” – kontynuowano w notatce. „Nie widzimy tego w ten sposób. Uważamy, że jest to zgodne z wartościami Poczta zawsze reprezentował i na co liczymy w przywódcy: charakter i odwaga w służbie amerykańskiej etyce, cześć dla praworządności i poszanowanie wolności ludzkiej we wszystkich jej aspektach. Postrzegamy to również jako oświadczenie potwierdzające zdolność naszych czytelników do wyrobienia sobie własnego zdania na temat tej, najważniejszej z amerykańskich decyzji – na kogo głosować na kolejnego prezydenta”.
Subskrybować Zapisać się