24 października, 2024
„Bulwar Zachodzącego Słońca”. Recenzja teatralna: Nicole Scherzinger sensacyjna w odważnej nowej odsłonie musicalu Andrew Lloyda Webbera thumbnail
Rozrywka

„Bulwar Zachodzącego Słońca”. Recenzja teatralna: Nicole Scherzinger sensacyjna w odważnej nowej odsłonie musicalu Andrew Lloyda Webbera

Kiedy sceniczna adaptacja filmu Billy’ego Wildera z 1950 r., Sunset Boulevard w reżyserii Andrew Lloyda Webbera miała swoją premierę w Londynie w 1993 r., a na Broadwayu w następnym roku, było to prawdopodobnie ostatnie tchnienie megamuzycznej estetyki lat 80. – przynajmniej do czasu pojawienia się takich seriali jak „Król Lew” i „Wicked”. razem, aby ulepszyć formułę. Sukces”, — informuje: www.hollywoodreporter.com

Adaptacja sceniczna filmu Billy’ego Wildera z 1950 roku w reżyserii Andrew Lloyda Webbera Bulwar Zachodzącego Słońca miał premierę w Londynie w 1993 r. i na Broadwayu w następnym roku, był to prawdopodobnie ostatni oddech megamuzycznej estetyki lat 80. — przynajmniej do występów takich jak Król Lew I Podły przyszedł, aby ulepszyć formułę. Sukces hitów kinowych takich jak Koty, TO Nędznicy, Upiór w operze I Pani Sajgon kierował się w równym stopniu ich wielkim spektaklem, jak i muzycznym kunsztem. Prawdopodobnie więcej.

Publiczność gromadziła się Koty za rewolucyjną wówczas, wciągającą inscenizację na złomowisku i kulminacyjny wzlot do nieba wyblakłej kociej Grizabelli na ogromnej oponie. W Le Misto był masywny gramofon i wielkie odsłonięcie barykady Powstania Paryskiego. Fantom sprowadził na scenę ogromny żyrandol i Pani Sajgon poleciał helikopterem, aby ewakuować ostatnich Amerykanów pod koniec wojny w Wietnamie.

Z Zachód słońcato były schody wywołujące westchnienie. Dominująca nad niszczejącym splendorem rezydencji Normy Desmond, ozdobna konstrukcja została zaprojektowana z myślą o wielkim wejściu tej niegdysiejszej gwiazdy niemego ekranu, a także o jej ostatecznym popadnięciu w szaleństwo. Gwiazdy, w tym Patti LuPone, Glenn Close i Betty Buckley, zeszły po tych schodach, ubrane w wysadzane klejnotami stroje, które przywodziły na myśl Salome, skazaną na zagładę księżniczkę Normę, o której marzyła, by zagrać w urojeniowym pojeździe powracającym.

Ta bogata historia sprawiła, że ​​musical był nietuzinkowym wyborem dla brytyjskiego reżysera Jamiego Lloyda, znanego z surowych, minimalistycznych, orzeźwiająco nowoczesnych produkcji, w których pozbyto się scenografii i rekwizytów, aby z przeszywającą wyrazistością wydobyć dramatyczny rdzeń tekstu. Do najbardziej znanych z nich – po obu stronach Atlantyku – zaliczają się Zdrada z Tomem Hiddlestonem, Dom lalki z Jessicą Chastain i Cyrano de Bergerac z Jamesem McAvoyem.

A więc jak Bulwar Zachodzącego Słońcajak nosi tytuł serialu, wytrzymać bez całej tej złocistej wspaniałości, która pozwoliła Normie pozostać zamkniętą w jej fantazji o wiecznej sławie? Okazuje się, że wspaniale. Pomimo kilku występów w pełnym składzie o różnej skuteczności, Lloyd przekształcił coś, co kiedyś było olbrzymem, w kameralny musical dla czterech postaci, genialnie zaprojektowany w klimatycznej czerni i bieli, niczym film Wildera, aż do chwili, gdy morderstwo skąpie się w krwistej czerwieni.

Przyznam, że zawsze o tym myślałem Bulwar Zachodzącego Słońca jako drugorzędny musical, wyniesiony kilkoma świetnymi piosenkami i wspaniałymi możliwościami przeżuwania scenerii, jakie daje swoim głównym aktorom. Po raz pierwszy naprawdę uznałem to za palącą tragedię, która ma coś do powiedzenia współczesnej publiczności. Jej refleksje na temat okrucieństwa starzenia się i starzenia się, uzależniającego uroku sławy, waluty młodości i piękna oraz smutnej schronienia w szaleństwie nigdy nie niosły takiego ukłucia.

Wspaniała ścieżka dźwiękowa Lloyda Webbera jest dobrze obsługiwana przez obsadę jednakowo silnych śpiewaków, a książka Dona Blacka i Christophera Hamptona oddaje upiorny mrok filmu. Ale ta produkcja należy do reżysera i jego gwiazdy.

Główną wiadomością o wznowieniu działalności Lloyda, która pojawia się na Broadwayu po zdobyciu nagród Olivier Awards w Londynie, jest sensacyjna rola Nicole Scherzinger w roli Normy. Wiele osób zastanawiało się, czy performerka, rozsławiona przez dziewczęcy zespół Pussycat Dolls z początku XXI wieku, była za młoda, czy też miała prezencję sceniczną i umiejętności aktorskie do tej roli. Ale te obawy znikają niemal w chwili, gdy chór wyciągnął ją w światło reflektorów podczas zabawnych napisów początkowych Lloyda, uchwyconych na żywo, w chwili, gdy tytuł pojawia się najodważniejszą z czerwonych czcionek.

Gloria Swanson miała 50 lat, kiedy film kręcono, a Scherzinger 46, co trafnie pasuje do serialu, którego akcja rozgrywa się w 1949 roku, a opowiada o kobiecie, która zaczynała w niemych filmach w wieku 16 lat. Podobnie jak historia Swanson jako młodej gwiazdy w Hollywood przed talkie W jej charakterystyce uwzględniono przejmujący podtekst w obsadzie Scherzinger, która zestarzała się z głównego nurtu popu – choć w jej przypadku teatr muzyczny może być jej prawdziwym powołaniem.

Porywająca moc wokalna Scherzinger, szczególnie w charakterystycznych dla musicalu piosenkach „With One Look” i „As If We Never Said Goodbye”, jest zdumiewająca i dosłownie przerywa występ rosnącymi banknotami i dramatycznymi zmianami tonacji. Jest rzadką Normą, która ma również elastyczne ruchy taneczne. Jej władza nigdy nie budzi wątpliwości, a Lloyd zapewnia niezakłócony dostęp do wszystkich jej emocji, często dając Normie to, czego pragnie najbardziej – aparat i zbliżenie.

Kamery te, zamocowane na ramie, która czasami pełni także funkcję kierownicy, są obsługiwane zarówno przez członków chóru, jak i dyrektorów. Podczas gdy Scherzinger hipnotyzuje, gdy krąży jak pantera, boso i w prostej czarnej satynowej halce, momenty, w których oglądamy jej występ w dwóch egzemplarzach – na żywo na scenie, patrząc prosto w kamerę i czarno-białe plamy na olbrzymie , odchylany tylny ekran — ciesz się palącą intymnością.

Jej Norma ma melodramatyczny rozmach ery niemej – płonące oczy, rozłożone palce i ramiona tak napięte, że widać każde ścięgno. Ale jest też bogata nuta sardonicznego humoru i kampu. Aspekt ten zanika w miarę wkradania się patosu, stopniowo narastając do niepohamowanego crescendo. Gdy jest doprowadzona do morderstwa, długa, czarna pochwa gwiazdy sprawia, że ​​wygląda jak opętana kobieta rodem z J-horroru.

Ofiarą tego morderstwa, dla niechętnych TCM, którzy nigdy nie widzieli genialnego filmu Wildera, jest bezrobotny scenarzysta Joe Gillis. To nie jest spoiler, biorąc pod uwagę, że film rozpoczął się, gdy William Holden unosił się twarzą w dół, martwy w basenie Normy, podczas gdy Lloyd rozpoczynał przedstawienie, gdy Joe Toma Francisa rozpinał zamek błyskawiczny z worka na zwłoki. Obiecuje, że opowie nam „prawdziwą historię”, a nie wersję opublikowaną w tabloidach.

Znakomity Francis – który podobnie jak wszyscy czterej reżyserzy powraca do swojej roli z Londynu – znajduje idealną równowagę pomiędzy cynicznym oportunizmem Joego a jego urokiem. W pewnym sensie nie jest gorszy od manipulującej emocjonalnie Normy, która zawsze jest gotowa podjąć próbę samobójczą, aby mieć pewność, że zatrzyma swojego mężczyznę.

Joe znajduje się w zawodowym ślepym zaułku, nie może rozpocząć projektu od podstaw i jest zbyt rozczarowany, aby skorzystać z oferty inteligentnej młodej montażystki Betty Schaefer (Grace Hodgett Young, Czarująca), aby współpracować przy adaptacji jednego z jego opowiadań. Ucieka przed lichwiarzami, gdy jego samochód wjeżdża do ogrodu posiadłości Normy, gdzie ona i jej oddany lokaj Max (David Thaxton, co za głos!) mają zamiar pochować jej ulubionego szympansa, biorąc go za przedsiębiorcę pogrzebowego.

Jedna wzmianka o zawodzie Joego i Norma wpada na pomysł, aby pomóc mu udoskonalić jej epicki scenariusz Salome. Choć wie, że projekt nigdy nie ujrzy światła dziennego, Joe przekonuje się zapachem łatwych pieniędzy. Zanim zdążył się zorientować, co się dzieje, Max przeniósł swój dobytek do pokoju nad garażem. Zainteresowanie Normy Joe szybko przeradza się w miłość; kazała go przenieść do głównego budynku i wyposażyć w nowe, ostre nici, po czym zamiatała go po podłodze w tangu podczas imprezy sylwestrowej, podczas której dowiaduje się, że jest jedynym gościem.

Wycinając dwie jednorazowe piosenki: „The Lady’s Paying” i „Eternal Youth Is Worth a Little Suffering”, Lloyd jeszcze bardziej koncentruje się na strzępionych pasmach tego, co pozostało ze zdrowego rozsądku Normy. Robi coś, co w jej głowie przypomina królewski powrót na parking Paramount, aby spotkać Cecila B. DeMille’a (Shavey Brown, widziany tylko jako sylwetka w zbliżeniu na ekranie) i pomimo jego wymijających odpowiedzi na temat scenariusza dostarczonego przez Maxa tydzień wcześniej, przychodzi z dala od siebie przekonana, że ​​wkrótce znów stanie przed kamerami.

Oświetlenie Jacka Knowlesa – często spoglądającego przez chmury dymu – jest przez cały czas zachwycająco nastrojowe, co widać zwłaszcza po uderzającym użyciu punkcików w stylu epoki, które rzucają dramatyczne cienie. Jednak najbardziej uderzająca wizualnie sekwencja ma miejsce, gdy Norma wchodzi na scenę dźwiękową, gdzie kręci DeMille, i natychmiast zostaje wzruszona. Kiedy niewidoczny członek ekipy znajdujący się wysoko na dźwigu kamerowym rozpoznaje ją z dawnych czasów, zostaje skąpana w złotym świetle reflektorów, które jeszcze bardziej olśniewa ze względu na przeważnie monochromatyczny projekt serialu.

Zachwycające wykonanie utworu „As If We Never Said Goodbye” Scherzingera uwydatnia ten magiczny moment, osiągając wstrząsającą kulminację w wersecie „Wreszcie wróciłem do domu”. Możesz przewrócić oczami, słysząc popis wokalny polegający na trzymaniu nuty przez niemożliwie długi czas na słowie „dom”, ale jest to niezaprzeczalnie skuteczne, wywołując ogromny aplauz w połowie utworu.

Wyimaginowany triumf Normy stawia ją na wyższej pozycji, z której może spaść, a jej załamanie przyspiesza odkrycie, że Joe zaczął się wymykać, aby zobaczyć się z Betty i pracować nad ich scenariuszem. Betty jest romantycznie związana z najlepszym przyjacielem Joe, Artiem (Diego Andres Rodriguez), ale kiedy jej uczucia przenoszą się na Joe, ma on jeszcze większą motywację, by uwolnić się z zaborczych szponów Normy.

Fakt, że Scherzinger stoi nieruchomo w centrum uwagi – łącznie z wyjaśnieniami Maxa Joemu na temat jego bezinteresownej lojalności i latami oszukiwania, aby pani domu uwierzyła, że ​​fani jej nigdy nie opuścili – czyni Normę świadkiem własnego upokorzenia.

Inscenizacja numerów zespołu w wykonaniu Lloyda jest mniej przekonująca niż bardziej intymne piosenki, a choreografia Fabiana Aloise’a może stać się nieco hiperaktywna, jak połączenie Linia chóru I Historia z West Side. Podczas gdy panika towarzysząca końcowym scenom pasuje do przejścia w horror pełen gorączkowych snów, staje się ona rozpraszająco szalona, ​​gdy reżyserzy wykonują ukośne kreski w tę i z powrotem po scenie niczym zawodnicy na torze.

Choreografia sprawdza się lepiej w zapadających w pamięć momentach z udziałem młodej Normy (Hannah Yun Chamberlain), która – w wyrazisty sposób zapożyczony od Szaleństwa — krąży po scenie jak duch, od czasu do czasu włamując się do „Tańca siedmiu zasłon” Salome.

Sekwencja, o której już dużo mówiono, rozwija pomysł z końca Lloyd’s Dom lalki podejmując akcję poza teatrem, przywołując także nasycony wideo Ivo van Hove Sieć. Gdy przerwa dobiega końca i zaczyna grać orkiestra, Francis krąży przed kamerą po labiryncie korytarzy i schodów za kulisami, zaglądając do garderobów swoich kolegów.

Są głupie, ale zabawne gagi o wzroku – Thaxton oczarowany zdjęciem promocyjnym Pussycat Dolls przyczepionym do lustra; wycinanka naturalnej wielkości Andrew Lloyda Webbera; ktoś w kostiumie szympansa; para całujących się chłopaków z chóru; Scherzinger napisała szminką na lustrze „Mad about the boy”. Te mrugające meta akcenty odzwierciedlają inne odejścia z epoki, takie jak anachroniczne ruchy taneczne, współczesny streetwear zespołu lub laptop, na którym kształtuje się scenariusz Joe i Betty, oraz stojący obok kubek kawy Jamie Lloyd Company.

Teatr i film łączą się ze sobą, dając wspaniały efekt na początku aktu II, kiedy Joe otwiera szeroko drzwi i wychodzi na 44. Ulicę. Rozpoczyna piosenkę tytułową, zgorzkniałą opowieść o hollywoodzkiej fabryce snów, mijając Sardi’s i skręcając za róg w Shubert Alley, po czym zawraca i uderza na scenę ostatnią nutą.

Ta wirtuozowska choreografia kamery, obejmująca główny obszar nieruchomości na Broadwayu, zdaje się sugerować, że chwała showbiznesu może być równie zmienna w każdym medium. Gdy Norma ogląda to wszystko na ekranie, niemal widzimy pęknięcia powstające w jej iluzorii świat.

Miejsce: St. James Theatre, Nowy Jork
Obsada: Nicole Scherzinger, Tom Francis, Grace Hodgett Young, David Thaxton, Diego Andres Rodriguez, Hannah Yun Chamberlain, Shavey Brown
Muzyka: Andrew Lloyd Webber
Książka i teksty: Don Black, Christopher Hampton
Reżyseria: Jamie Lloyd
Scenograf i kostiumograf: Soutra Gilmour
Projektant oświetlenia: Jack Knowles
Projektant dźwięku: Adam Fisher
Projektanci i autorzy zdjęć wideo: Nathan Amzi, ​​Joe Ransom
Orkiestracje: David Cullen, Andrew Lloyd Webber
Kierownictwo muzyczne: Alan Williams
Choreograf: Fabian Aloise
Prezentowane przez The Jamie Lloyd Company, ATG Productions, Michaela Harrisona dla Lloyd Webber Harrison Musicals, Gavin Kalin Productions

Powiązane wiadomości

„Królowa afrykańskich mediów” Mo Abudu o konieczności zakazania „symbolizmu czarnych treści”

hollywoodreporter com

Amy Poehler nalega na „Inside Out 3” (ekskluzywnie)

etonline com

Lynda Obst, weteranka filmowa, mistrzyni kobiet w Hollywood i pisarka, umiera w wieku 74 lat

hollywoodreporter com

Zostaw komentarz

This website uses cookies to improve your experience. We'll assume you're ok with this, but you can opt-out if you wish. Zaakceptować Czytaj więcej