„Krytycznie rzecz biorąc, europejskie filmy mają za sobą piekielny rok. Kino europejskie jest dobrze reprezentowane w wyścigu o Oscary w tym sezonie, a takie filmy jak transgenderowy musical kryminalny Emilia Pérez Jacques’a Audiarda, papieski thriller Edwarda Bergera Conclave, satyra na ciało-horror Coralie Fargeat The Substance, dramat Steve’a McQueena o II wojnie światowej Blitz, historyczny thriller Tima Fehlbauma „5 września”, I”, — informuje: www.hollywoodreporter.com
Komercyjnie to już inna historia. W czwartek Europejskie Obserwatorium Audiowizualne (EAO), instytucja badawcza, opublikowało swój roczny raport na temat występów kinowych europejskich filmów na całym świecie. To nie jest ładny obrazek.
Według EAO filmy europejskie stanowiły zaledwie 6 procent światowej sprzedaży biletów w 2023 r., w porównaniu do 56 procent w przypadku produkcji amerykańskich i 26 procent w przypadku filmów chińskich. Japonia, dzięki światowemu sukcesowi anime, depcze Europie po piętach, a japońskie premiery stanowią 5 procent widzów w kinach na całym świecie. (EAO mierzy bilety do kin, a nie dochody brutto ze sprzedaży biletów, aby lepiej uwzględnić wahania kursów walut i różnice w cenach biletów w różnych krajach).
W zeszłym roku całkowita liczba widzów na filmy europejskie wyniosła 239 mln, co oznacza niewielki wzrost (2,7 proc.) w porównaniu z 2022 r., ale sprzedaż biletów nadal jest o około 35 proc. niższa od średniej przed pandemią w latach 2014–2019, wynoszącej 367 mln widzów rocznie.
Niepokojące jest to, że liczba widzów w Stanach Zjednoczonych i Chinach, niegdyś najważniejszych rynkach eksportowych filmów europejskich, „gwałtownie spada” – podaje EAO. W 2015 r. w USA filmy europejskie obejrzano ponad 33 miliony widzów, na czele z takimi hitami kinowymi jak film akcji Oliviera Megatona Zrobione 3 (9,8 mln widzów) i film rodzinny Paula Kinga Paddingtona (8,1 mln). W zeszłym roku było ich 4,8 miliona. Miłość Chin do kina europejskiego osiągnęła szczyt w 2017 r., kiedy prawie 35 milionów chińskich widzów kupiło bilet na europejską produkcję, a około 11,3 miliona na spektakl science-fiction Luca Bessona Valerian i Miasto Tysiąca Planet i 6,3 mln za Paddingtona 2. W ubiegłym roku w Państwie Środka na filmy europejskie sprzedano zaledwie 1,3 mln biletów.
Częścią problemu jest brak europejskich hitów kinowych – które EAO definiuje jako filmy, na które sprzedano ponad milion biletów. „Europejskie hity kinowe to gatunek zagrożony” – czytamy w raporcie, zauważając, że liczba widzów, którzy obejrzeli ponad milion widzów, spadła o 43 procent w porównaniu z latami przed pandemią.
To, co nie spadło, to liczba powstających filmów europejskich. EAO naliczyło, że w 2023 r. na całym świecie w obiegu było 3349 filmów europejskich, co oznacza wzrost o 7,8% rok do roku. Według grupy filmy europejskie stanowią w rzeczywistości ponad połowę (52 procent) wszystkich filmów znajdujących się w światowym obiegu. Lukę między podażą a popytem niweluje hojne wsparcie rządowe, przy czym większość filmów europejskich jest w całości lub w dużej mierze finansowana z dotacji i zachęt podatkowych.
Matthijs Wouter Knol, dyrektor generalny Europejskiej Akademii Filmowej, widzi europejski rynek kinowy na rozdrożu. Rozdrobniona struktura kontynentu – w którym filmy europejskie są wydawane w różnym czasie w różnych krajach, często przez różnych dystrybutorów o różnych strategiach marketingowych – nie nadaje się do zastosowania w cyfrowym świecie, w którym nie istnieją granice.
„Musimy przekonać dystrybutorów, aby zerwali ze swoimi starymi przyzwyczajeniami. Ponieważ świat wokół nas się zmienia, media i narzędzia promocji, oczekiwania i przyzwyczajenia odbiorców zmieniają się bardzo szybko.”
Knol wskazuje na sukces skoordynowanych ogólnoeuropejskich wydawnictw, takich jak wydawnictwo Rubena Östlunda Trójkąt smutku (3 miliony widzów na całym świecie) i nagrodzony Oscarem Justine Triet Anatomia upadku (2,4 mln wejść) jako dowód na to, że współpraca transgraniczna jest przyszłością.
„Jeśli spojrzy się na to, co ma do zaoferowania europejski film, jeśli spojrzy się na tytuły, jeśli spojrzy się na talent, jeśli spojrzy się na historie i tematy poruszane w tych europejskich filmach, myślę, że widać, że mamy kilku obecnie najbardziej oryginalne i atrakcyjne kino na świecie” – mówi Knol.
„Ale jeśli chcemy, aby europejski film był oglądany przez widzów, nie możemy im wyjaśnić, dlaczego nadal promujemy filmy w ciągu 12 miesięcy w różnym czasie, na różne sposoby, na różnych terytoriach i w różnych językach. Świat po prostu nie działa już w ten sposób.”