21 września, 2024
„Drogi Remy”: hollywoodzki doradca zawodowy udziela porad na temat beznadziejnej pracy i udawanego romansu, który stał się prawdą thumbnail
Rozrywka

„Drogi Remy”: hollywoodzki doradca zawodowy udziela porad na temat beznadziejnej pracy i udawanego romansu, który stał się prawdą

Pomocy! Mój udawany „Showmance” zamienia się w coś prawdziwego! Drogi Remy, Przez ostatnie sześć miesięcy byłem w udawanym związku z gwiazdą popu. Jestem aktorem — dopiero wkraczam do wielkiej ligi — i nagle mam wokół siebie cały „zespół”. Znasz zasady: przedstawiciele PR, prywatni kucharze, a nawet kosmetyczka.”, — informuje: www.hollywoodreporter.com

Pomocy! Mój fałszywy „Showmance” zamienia się w coś prawdziwego! Drogi Remy,

Przez ostatnie sześć miesięcy byłem w fałszywym związku z gwiazdą popu. Jestem aktorem — dopiero wkraczam do wielkiej ligi — i nagle mam wokół siebie cały „zespół”.

Znasz tę procedurę: przedstawiciele PR, prywatni kucharze, a nawet kosmetyczka. (Kiedy pierwszy raz usłyszałam to słowo, pomyślałam, że to „położnik” i prawie zemdlałam. Ale najwyraźniej kosmetyczka zajmuje się skórą, a nie dziećmi.)

Remy — czy kiedykolwiek spotkałeś ludzi od PR? Są przerażający. Mówią z prędkością wykraczającą poza ludzkie pojmowanie. A mój zespół szybko zdecydował, że fałszywy romans między mną a inną wschodzącą gwiazdą — tą piosenkarką pop — byłby świetnym PR-em dla nas obojga. Więc włączmy ustawione zdjęcia paparazzi za kulisami jej koncertu, fałszywe zdjęcia nas wsiadających do prywatnego odrzutowca w Austin-Bergstrom i tandetne zdjęcia nas dzielących kubek Stanleya na 5th Avenue. (Dwie słomki, jeden kubek. Ups.)

Problem? Jestem w niej po uszy zakochany. Naprawdę.

Marzę o zaplataniu jej włosów, kupowaniu nam pasujących kocyków i zabieraniu jej na dwuosobowy rower wodny. Fantazjuję nawet o zbudowaniu dla niej chatki w lesie ze studiem nagraniowym dla niej, dojo dla mnie i pomostem, na którym moglibyśmy łowić ryby na muchę.

Ale jest haczyk: nie mogę nikomu powiedzieć. Mój zespół PR ma już rozplanowany cały związek. Mamy się „rozstać” około Święta Dziękczynienia (ogłoszenie na Instagramie jest już gotowe, czcionka i schemat kolorów są wliczone), a potem mam przestać się golić do Halloween, żeby przekonać opinię publiczną, że „zboczyłam z torów”.

Remy, jestem zagubiony. Co mam zrobić? Jestem beznadziejnym romantykiem i zakochałem się w kimś w ramach PR-owej sztuczki.

Z poważaniem,
Zakochany główny bohater

Kochany, kochany główny bohater,

Ach, tak. Dziki świat PR. Spotkałem się już wcześniej z ludźmi z PR i powiem wam — potrafią być przerażający, zwłaszcza gdy mówią o „strategiach”, takich jak harmonogram twojej brody. Ale bądźmy poważni przez chwilę.

Zmierzasz ku nowemu poziomowi sławy, co oczywiście wiąże się z pewnymi PR-owymi sztuczkami. Ale nie traćmy z oczu czegoś ważnego: swoich uczuć. Jesteś między młotem a kowadłem (lub, w twoim przypadku, między prywatnym odrzutowcem a kubkiem Stanleya). PR może czasami zacierać granice między rzeczywistością a narracją, ale prawdziwe emocje, takie jak twoje, potrzebują własnej przestrzeni, aby oddychać.

Po pierwsze — porozmawiaj ze swoim zespołem. Ludzie od PR często widzą klientów jako awatary na szachownicy medialnej, ale nadszedł czas, aby przypomnieć im, że jesteś człowiekiem, a nie jakimś rozgwieżdżonym Pac-Manem, który pochłania punkty PR. Bądź szczery co do tego, jak ten fałszywy romans wpływa na ciebie psychicznie i emocjonalnie. Przejrzystość może prowadzić do lepszej strategii, która szanuje zarówno twoje uczucia, jak i karierę.

Na koniec zadaj sobie pytanie: czy ten romans ma szansę poza blaskiem fleszy? Czy twoja gwiazda popu marzy o drewnianych domkach i pasujących do nich kocach? Czy ona w ogóle lubi łowić ryby na muchę? Te pytania mają znaczenie, jeśli chcesz prawdziwego związku, a nie tylko takiego wyselekcjonowanego na potrzeby mediów społecznościowych.

Trzymajcie mnie na bieżąco – trzymam kciuki za to, żebyś znalazł miłość, która będzie czymś więcej niż tylko chwytami PR-owymi i filtrami na Instagramie.

Remy

Ilustracja autorstwa Russa Tudora

Moja praca to morderstwo… dosłownie. Drogi Remy,

Einstein powiedział kiedyś, że definicją szaleństwa jest robienie ciągle tego samego i oczekiwanie różnych rezultatów. Jestem przekonany, że mówił o dokumentach o morderstwach.

Kiedyś uwielbiałem być filmowcem dokumentalnym — dzięki temu mogłem podróżować po całym świecie, rozwijać swoje umiejętności akademickie (studiowałem antropologię na Uniwersytecie Yale, a dodatkowym przedmiotem była ewolucja naczelnych) i mogłem opowiadać wyjątkowe historie.

Ale przez ostatnie pięć lat to były tylko dokumenty o morderstwach. Każdego dnia to samo: filmowanie dronem trawiastych bagien, gdzie znaleziono but Jane Doe, przeprowadzanie wywiadów z koronerami, którzy wszyscy używają tego samego niepokojącego tonu, i słuchanie smutnych ścieżek dźwiękowych wiolonczeli, które teraz dominują w moim algorytmie Spotify. Mam nawet zapisane w kontaktach numery telefonów każdego patologa od Seattle do Orlando.

Szczerze mówiąc, uważam, że obsesja świata na punkcie morderstw jest niepokojąca. To tak, jakby ludzkość „podnieciła się zabójstwami”, a ja jestem jej niechętnym dostawcą.

Myślałem, że widzę światło na końcu tunelu, gdy zadzwonił do mnie stary dyrektor, żeby zapytać, czy chcę spróbować czegoś nowego. Okazało się jednak, że to… podcast o morderstwie.

Remy — pomóż mi. Czy mam dalej podążać tą mroczną, krwawą ścieżką, czy mam się wycofać, póki jeszcze mam trochę zdrowego rozsądku? Marzę o zrobieniu filmu dokumentalnego o regeneratywnym rolnictwie w dolnym Mekongu. Ale kogo ja oszukuję?

Z poważaniem,
Utknąłem w beznadziejnej pracy

Drogi Utknąłeś w beznadziejnej pracy,

Rozumiem twój ból. Twój świat jest pokolorowany taśmą policyjną i rozumiem, dlaczego możesz chcieć nakręcić dosłownie cokolwiek innego — może rozgrzewającą serce historię o alpakach?

Ale nie bądźmy zbyt pochopni. Dokumenty o morderstwach są swoją własną formą antropologii. Eksplorują ludzkie zachowania, reakcje społeczne, a nawet kulturowe tabu. Fascynacja śmiercią nie jest niczym nowym; ludzkość jest nią zafascynowana od, cóż, od zawsze. Więc nie bądź dla siebie zbyt surowy za to, że jesteś częścią tego gatunku — w końcu nie jest tak, że wciąż nabijamy głowy na kolce, prawda?

Być może problemem nie jest temat, ale fakt, że stał się tak schematyczny. W tych historiach jest coś więcej niż tylko sceny zbrodni. A co z życiem tych, którzy zostali? Jak odbudowują się społeczności? Czy w tych tragediach są ciekawe, nieopowiedziane historie, które mogłyby rozpalić twoją pasję?

Dlaczego nie skorzystać z oferty podcastu o morderstwie, ale wykorzystać ją jako trampolinę do rozwoju? Jednocześnie zacznij pracować nad projektem Lower Mekong. Nigdy nie wiadomo — możesz znaleźć sposób na połączenie swoich dwóch światów. W końcu, kto powiedział, że Mekong nie ma własnych mrocznych sekretów?

Trzymaj się i nie podawaj jeszcze daty śmierci swojej kariery.

Remy

Czy jestem zbyt piękna, jak na własne dobro? Drogi Remy,

Boli mnie pisanie tego, ponieważ uważam się za kogoś o wiele ponad takie rzeczy. Ale nie mam wyboru.

Mówiąc skromnie, jestem jedną z najsłynniejszych aktorek na świecie. Nazywano mnie „ulubienicą ekranu”, „hollywoodzką doyenne”, a nawet „skarbem narodowym”.

Naturalnie, gdy duże studio zwróciło się do mnie z prośbą o nakręcenie filmu biograficznego o moim życiu, natychmiast się zgodziłem. Byłoby przestępstwem odmówić opinii publicznej mojej historii.

Ale potem nadszedł horror: proces castingu. Aktorki, które proponują do zagrania mnie, są, szczerze mówiąc, obraźliwe. Chude, dziwaczne stworzenia, które nie wyglądałyby nie na miejscu, sprzedając środki czyszczące w telewizji kablowej — z pewnością nie będąc gwiazdą kasowego hitu.

Remy, czy muszę zaakceptować, że piękna takiego jak moje nie da się odtworzyć? Czy powinnam po prostu odrzucić projekt i zwolnić mojego agenta (byłby to mój trzeci agent w tym roku)?

Z poważaniem,
Niezadowolona Doyenne

Droga niezadowolona Doyenne

Casting w Hollywood jest jak randkowanie. Czasami idealne dopasowanie nie jest oczywiste na pierwszy rzut oka.

Dyrektorzy castingu szukają czegoś więcej niż tylko fizycznego piękna (choć jasne jest, że to jest twoja główna troska). Biorą pod uwagę niematerialne cechy, które sprawiają, że ktoś taki jak ty jest prawdziwą gwiazdą. Nie chodzi tylko o znalezienie kogoś z idealnymi kośćmi policzkowymi lub uśmiechem gotowym do uchwycenia przez kamerę — chodzi o uchwycenie twojej istoty. Pomyśl o tym: o twoich wzorcach mowy, twoim wyjątkowym chodzie, sposobie rzucania spojrzenia, które może zabić, gdy ktoś odważy się przynieść ci niewłaściwą kawę. To właśnie próbują obsadzić.

I bądźmy szczerzy — standardy piękna ewoluowały od czasu, gdy po raz pierwszy pojawiłaś się na scenie. Hollywood nie polega już tylko na lśniącej perfekcji. Ta „oryginalna” aktorka, którą odrzuciłaś, może cię zaskoczyć tym, jak dobrze uchwyciła twoje wnętrze, nawet jeśli nie jest twoją fizyczną bliźniaczką.

Jeśli chodzi o twojego agenta — może zwolnij go trochę. Przejście przez trzech agentów w ciągu roku to czerwona flaga, nawet w tym mieście. Zachowaj otwarty umysł, zaufaj procesowi (tak, wiem, że to banał) i pamiętaj, że film biograficzny nie jest tylko kwestią próżności — chodzi o spuściznę.

Remy

***

Remy Blumenfeld jest doświadczonym producentem telewizyjnym i założycielem Vitality Guru, który oferuje coaching biznesowy i zawodowy dla osób o wysokich osiągnięciach w mediach. Zapytania należy wysyłać na adres: guru@vitality.guru.

Pytania edytowane przez Sarah Mills.

Powiązane wiadomości

Od syna modela legendy britpopu po córkę aktorki gwiazdy boysbandu – czy potrafisz wymienić nazwiska sławnych rodziców tych nepo-dzieci?

dailymail .co.uk

Co Zach Bryan powiedział o Taylor Swift przed dezaktywacją X/Twittera?

hollywood life

Oprah Winfrey przygotowuje specjalny program CBS Graceland z wywiadem z Rileyem Keoughiem

hollywoodreporter com

Zostaw komentarz

This website uses cookies to improve your experience. We'll assume you're ok with this, but you can opt-out if you wish. Zaakceptować Czytaj więcej