„„Gdybym mógł to zrobić za pomocą iPhone’a i 50 funtów, kręciłbym ten film” – mówi Rich Peppiatt o swoim wielokrotnie nagradzanym filmie Kneecap. Irlandzki hiphopowy film biograficzny „print the legend” o rapowym trio z Belfastu, w którym w skład wchodzi Michael Fassbender, odbiega od jakości iPhone’a i podbił świat kina niezależnego.”, — informuje: www.hollywoodreporter.com
Irlandzki hiphopowy film biograficzny „print the legend” o rapowym trio z Belfastu, w którym w skład wchodzi Michael Fassbender, odbiega od jakości iPhone’a i szturmem podbija świat kina niezależnego.
Irlandzkojęzyczny film Peppiatta, pełen przekleństw, halucynogenów i kręcących pałkami psot, zdobył w grudniu i środę nagrody British Independent Film Awards i zdobył sześć nominacji do nagrody BAFTA, w tym dla najlepszego filmu brytyjskiego i za wybitny debiut brytyjskiego pisarza, reżysera lub producent. To sprawia Rzepka trzeci najczęściej nominowany debiutancki film Akademii Brytyjskiej w historii, a Peppiatt najczęściej nominowanym debiutanckim reżyserem w historii nagrody BAFTA. Nikogo nie zdziwiło, że film ten jest także irlandzkim kandydatem do Oscara w tym roku w kategorii najlepszego międzynarodowego filmu fabularnego.
Peppiatt może wymienić dziennikarza, komika stand-upowego i szefa reklamy („Przeżyłem kilka żyć”). Kiedy zobaczył coś w członkach zespołu Naoise Ó Cairealláin, Liam Óg Ó Hannaidh i JJ Ó Dochartaigh grających samych siebie w projekcie, miał wizję. „Myślę, że ludzie mogli to zobaczyć w moich oczach Rzepka– mówi Peppiatt Reporter z Hollywood dzięki sukcesowi na BAFTA. – Że tym razem naprawdę o to mi chodziło.
Reżyser filmowy działa w tej branży od kilku lat, ale nigdy wcześniej projekt nie dostał zielonego światła. Wszyscy, którzy weszli na pokład Rzepka (później przejęty przez Sony) zrozumiał, że to coś wyjątkowego: film głęboko zakorzeniony w irlandzkim krajobrazie politycznym i dający siłę tym, którzy zobaczyli w nim swoje odbicie.
To film, który wywraca do góry nogami gatunek muzyki biograficznej – taki, który Peppiatt nazywa „zmęczonym”. Zamiast cieszyć się – i zwykle oczyszczać – spójrz wstecz na karierę znanego artysty, Rzepka robi coś przeciwnego: kronikuje pojawienie się prawdziwych niewiadomych (nie mniej, grających samych siebie) w szorstkiej, hałaśliwej igraszce, która wcale nie jest oczyszczona.
Film śledzi losy trzech członków zespołu jadących na górę w Belfaście w Irlandii Północnej, gdziekolwiek się udadzą, powodują fale (bardziej przypominające fale). Po raz pierwszy mieszkańcy Belfastu mogli zobaczyć nienagannie zrobiony film o trzech muzykach rapujących w swoim ojczystym języku. Miało to ogromne znaczenie zarówno dla mieszkańców, jak i samego reżysera, który siedem lat temu zamieszkał w Belfaście.
Rok po przeprowadzce natknął się na zespół grający lokalny koncert. „Na scenie mieli naprawdę ognistą prezencję” – wspomina Peppiatt. „W świecie, który jest bardzo PR, zapakowany i bezpieczny, coraz bardziej pod względem muzycznym, byli inni. Pomyślałem po prostu: tak, założę się, że ci goście urosną i urosną, a ja chcę tam być podczas tej podróży.
Peppiatt otworzył się THR o sprowadzeniu Fassbendera jako członka Irlandzkiej Armii Republikańskiej (IRA) Arlo, nakręceniu filmu o napiętym politycznym terenie Irlandii Północnej jako – czekajcie – Anglik i wypuszczeniu na rynek najbardziej ryzykownej i najodważniejszej wersji Rzepka możliwe: „Nienawidziłabym ogolić tych wszystkich krawędzi i sześć miesięcy później leżeć w łóżku, ponieważ świat wzruszył ramionami, a ja myślę: „A co, gdybym Naprawdę rzuciłeś się na płoty?”
Rich, gratulacje należą się. W tym tygodniu zdobyłeś sześć nominacji do nagrody BAFTA.
Mam wrażenie, że od premiery filmu minęło bardzo dużo czasu. Ponieważ nigdy wcześniej nie byłeś w takiej sytuacji, minął około rok, a ty nadal jesteś w tej machinie awansu. Jutro jadę na niemiecką premierę. I faktycznie nazwali[[Rzepka]w języku niemieckim. Film w całości poświęcony językowi irlandzkiemu z dubbingiem na język niemiecki. Nie wiem, jak to będzie działać. Ale tak, występy znacznie przekraczają nasze oczekiwania. Każdy, kto robi niskobudżetowy film niezależny i spodziewa się, że będzie brał udział w rozmowach o nagrodach BAFTA i Oscarach, jest trochę palantem. Jesteśmy po prostu zachwyceni, że film odbił się takim echem.
Jak przyjąłeś wiadomość o nominacjach do nagród BAFTA?
Staram się żyć jak siódemka, czyli nie ekscytować się zbytnio rzeczami i nie przygnębiać. To dobra wiadomość od czasu premiery filmu, a nawet wcześniej. Wybieram się do Sundance, ale także w fazie rozwoju. W przeszłości próbowałem nakręcić kilka filmów, ale poległem na ostatniej przeszkodzie. Ale Rzepka zawsze był błogosławiony. Wszędzie, gdzie poszliśmy prosić o pieniądze, było zielone światło, zielone światło. Nigdy tego nie doświadczyłem. Ciągle sprawdzałem: „Czy właśnie powiedziałeś tak?”
Co było takiego w tym projekcie, w tym zespole, że cię przyciągnęło?
Myślę, że to taki odlotowy pomysł, żeby zespół grał siebie. Biografia muzyczna to gatunek, który cieszy się pewną popularnością, ale mam też wrażenie, że jest bardzo zmęczony — jest [often] patrzenie wstecz przez różowe okulary na karierę kogoś, kto nie żyje lub jest prawie martwy. Po prostu miałem wrażenie, że robiono to milion razy. Czy istniał inny sposób na zrobienie muzycznej biografii i czy mógłbyś to zrobić w odwrotny sposób, tak aby po prostu śledzić rozwój zespołu w czasie rzeczywistym? Potem poznałem Kneecapa i pomyślałem: włożę jajka do tego koszyka.
Członkowie zespołu grają siebie w „Kneecap”. 'Rzepka’
Kiedy ich poznałem, Kneecap był po prostu lokalnym zespołem. I [local bands] przeważnie po prostu odchodzą, nie jest im lepiej, rozstają się. Ale po prostu miałem przeczucie, że Kneecap to coś wyjątkowego. Były jawnie polityczne, surowe i autentyczne. Było w nich coś tak świeżego, coś, czego tak naprawdę nie widziałem od tamtej pory, coś w rodzaju Rage Against the Machine z lat 90-tych. W świecie, który jest bardzo PR, zapakowany i bezpieczny, coraz bardziej pod względem muzycznym, byli inni. Pomyślałem tylko: tak, przyjmę zakład, że ci goście urośnie i chcę im towarzyszyć podczas tej podróży.
Jak to było zanieść tę wizję ludziom mającym pieniądze? Wygląda na to, że jego wykonanie było stosunkowo – jak na standardy branżowe – łatwe.
Szczerze mówiąc, nadal jestem zaskoczony, że za tym stanęli fundatorzy, bo nie byłem doświadczonym filmowcem. Ale ktoś mi kiedyś powiedział: „Chodzi o zabezpieczenie talentów”, prawda? To jest naprawdę to [industry] jest o. Myślę, że ludzie zaczęli dostrzegać, że Kneecap to naprawdę interesujący talent, a ja miałem z nimi bardzo, bardzo bliską relację. Nasza relacja to coś znacznie więcej niż zwykła relacja reżyser-aktor. Cały czas krążą po moim domu, opiekują się moimi dziećmi. Oni są rodziną. Zaufanie, które zbudowaliśmy razem przez sześć lat, prawdopodobnie wpływa na ich wyniki. Ponieważ kiedy ich o coś proszę, ufali, że to zrobię.
Czy były jakieś obawy lub ryzyko, którego zdecydowałeś się nie podejmować?
Zespół był czasami wyraźnie zaniepokojony i pytał: „Czy wyglądamy głupio?”. Czy to naprawdę jest to, co powinniśmy robić jako zespół? A jeśli to nie zadziała? Mogło się pojawić wiele problemów egzystencjalnych. Było wiele trudnych rozmów, ale udało nam się je pokonać. Historia Naoise z matką całkowicie odzwierciedla to, co naprawdę się wydarzyło. A kiedy pisaliśmy scenariusz, jego matka popełniła samobójstwo. Nie oznacza to złamania żadnych zwierzeń, sam o tym mówił, ale to było najtrudniejsze.
Bardzo mi przykro to słyszeć. Jakie to okropne.
Wszyscy myślą, że to była tylko zabawa i gry, ale mieliśmy prawie ukończony scenariusz i tak się stało. Trzeba usiąść, żeby porozmawiać [and say]„Czy chcesz, żebyśmy zmienili ten scenariusz? Czy w ogóle chcesz zrobić ten film? Naoise bardzo szybko wróciła i [said] „Myślę, że to najlepszy sposób, aby ją uhonorować, bo taka jest prawda”. Ale potem wyobraź sobie, że jesteś na planie i musisz grać z Simone Kirby, która gra twoją własną matkę i przechodzi przez takie same emocjonalne momenty, przez które ty przechodziłeś. Odwaga z jego strony, że tego dokonał. To było dla niego takie trudne. Myślę, że niektórzy ludzie czasami patrzą na film i myślą: „To musiała być wielka orgia pieprzenia się”. Potraktowaliśmy to bardzo, bardzo poważnie. Jestem wielkim planistą. Do filmu dostępnych jest ponad 1000 scenorysów. Aby uzyskać prawdziwie anarchiczny klimat i ducha filmu, wymagało to bardzo, bardzo nudnej pracy planistycznej.
Wspominasz, że talent jest atrakcyjny dla finansistów – czy było łatwiej, gdy zatrudniłeś Michaela Fassbendera? Jak doszło do tego castingu?
Było bardzo, bardzo późno. Ludzie naprawdę myślą, że złapaliśmy Michaela, a potem Michaelowi udało się zapalić zielone światło w filmie, ponieważ był przywiązany. To wcale nie było to. Film już powstawał i musieliśmy znaleźć aktora do tej roli, [someone] który mówił po irlandzku. Jak większość reżyserów, pytasz: „Kim są najwięksi ludzie, jakich mógłbym znaleźć do tego filmu?”. I jest tylko garstka, jak to się mówi, irlandzkich aktorów najwyższej klasy, którzy mówią po irlandzku, a Michael był jednym z nich. Michael grał Bobby’ego Sandsa [Steve McQueen‘s 2008 film about the 1981 Irish hunger strike] Głód. To kultowy film dla mieszkańców Belfastu, jest w nim tak wiele miłości do Michaela i z pewnością zespół darzył go wielką miłością. To było coś w stylu: „No cóż, najpierw zajmijmy się nim”.
Ó Carealláin i Fassbender w filmie Peppiatta. 'Rzepka’
Panuje przekonanie, że bardzo trudno pozyskać aktorów i nie zrobią twojego małego filmu. Ale według mnie, od znających się aktorów, ważniejsze jest to, że chcą po prostu materiału, z którym się łączą, który sprawia im radość i który daje poczucie, że mogą coś wnieść. A tego na środku drogi nie ma zbyt wiele. Myślę, że złapaliśmy Michaela w ciekawym momencie jego kariery. Od kilku lat zajmuje się wyścigami samochodowymi, zaczynał wypełniać swój kalendarz sprawami aktorskimi. Sam powie Ci, że granie Bobby’ego Sandsa było chyba jego ulubioną rolą, z którą jest najbardziej związany. I myślę, że szansa na ponowne wcielenie się w rolę niemal faceta, który siedział w celi obok Bobby’ego Sandsa, ale nie podjął strajku głodowego, prawda? Tak wyglądała moja rozmowa z Michaelem. Arlo, twój charakter, stąd bierze się jego gniew i obsesja na punkcie sprawy, to miejsce poczucia winy, że nie złożył najwyższego poświęcenia.
Muszę wyznać, że błędnie założyłem, że pochodzisz z Irlandii Północnej. Dopiero po obejrzeniu filmu i poszukaniu informacji dowiedziałem się, że jesteś Anglikiem. To film głęboko polityczny i istnieje luka w naszej wiedzy – jako Anglików – na temat historii Irlandii i Kłopotów. Dlatego jestem niezmiernie ciekaw, jak zostałeś ekspertem.
Masz całkowitą rację. Dorastałem w okolicach Staines, w zachodnim Londynie, w okolicach Heathrow. Idziesz do szkoły, robisz rozdział o historii Irlandii, a potem przechodzisz do Tudorów czy coś. To trochę tak: „Och, jest kilku terrorystów i rząd brytyjski w pewnym sensie sobie z nimi poradził”. I tak naprawdę nie myślisz [about it] ponieważ jesteś dzieckiem. Nawet nie postawiłem stopy w Irlandii, dopóki nie miałem dwudziestu lat, kiedy poznałem dziewczynę z Belfastu i zaczęliśmy się spotykać. Pochodziła z Zachodniego Belfastu, Andytown, w sercu Zachodniego Belfastu i szaleństwa rzeczy. Wychodzę spotkać się z jej rodzicami, rodziną i trzema braćmi o wzroście 180 cm. To była świetna zabawa.[[Śmieje się]. Trzymaliśmy się tylko za ręce.
To była dla mnie reedukacja. To naprawdę otwierało oczy. To naprawdę było to, och, rozumiem. Pierdolić. Nie zdawałem sobie sprawy, że to my jesteśmy tymi złymi. I wiesz, mój teść i ich rodzina przeszli przez najgorsze rzeczy w czasie Kłopotów. Naprawdę cierpieli z rąk Imperium Brytyjskiego. I powitać m Wszedłem do ich rodziny tak jak oni, bez osądzania mnie… Postrzeganie tego jako państwa brytyjskiego i mnie jako jednostki było czymś, co naprawdę mnie poruszyło. Biorąc pod uwagę niektóre rzeczy, przez które przeszli jako rodzina, byłoby to dla mnie dość trudne – słyszeć ten akcent w twoim domu, wiedząc, że to oni kopali twoje drzwi, przykładali ci broń do głowy i bili w górę.
Jesteś honorowym Belfastczykiem.
Kiedy przeprowadziłem się do Belfastu i około siedem lat temu zacząłem mieć dzieci, zawsze czułem się mile widziany w zachodnim Belfaście, w bardzo republikańskiej dzielnicy. Zawsze piłem w pubach i uważam, że jest to dla mnie bardzo przyjazne miejsce. Muszę przyznać, że mam tam powiązania rodzinne i jestem pewien, że to pomaga. Nie jestem jakimś Anglikiem z ulicy. Ale ludzie myślą, że jeśli jesteś Anglikiem, nagle dostaniesz kopa w głowę, bo wejdziesz do tych republikańskich enklaw bez zapoznania się z moim doświadczeniem. To samo z Kneecapem — ludzie myślą: „ci hardkorowi republikańscy raperzy, oni nienawidzą Brytyjczyków”. I wygląda na to, że nie nienawidzą ich aż tak bardzo. Spędzili sześć lat, pracując z jednym, prawda?
Tak naprawdę chodzi o rozróżnienie między państwem brytyjskim, Imperium Brytyjskim i tym, czego ono dokonało – nie tylko w Irlandii, ale na całym świecie – a narodem brytyjskim. Jestem naprawdę szczęśliwy – to miejsce, które dało mi wiele. Belfast to mój dom. To tam jest moja rodzina. Móc nakręcić film, który będzie naprawdę powiązany przede wszystkim z mieszkańcami Belfastu, a zwłaszcza zachodniego Belfastu, i móc iść ulicą, a ludzie ci gratulują, chodzą do pubów i chcą cię kupić kufel piwa, to naprawdę miłe. Miło jest mieć poczucie, że zrobiłeś coś, co sprawia, że ludzie, których to reprezentuje, naprawdę czują, że to naprawdę ich reprezentuje, prawda? Dla mnie, jako filmowca, osiągnięcie takiego sukcesu jest dla mnie czymś więcej niż nagrodami.
Sześć lat spędziłaś z tymi chłopcami. Czy możesz opowiedzieć trochę o decyzji o obsadzeniu Liama, Naoise? i JJ jak oni sami?
Nigdy nie było pomysłu, żeby zrobić to inaczej. Częścią tego było to, że jeśli weźmiesz zespół, którego nikt tak naprawdę nie zna, i nagle obsadzisz Barry’ego Keoghana w roli jednego z nich… Jest on bardziej sławny niż zespół. Myślę, że koncepcyjnie to nigdy by nie zadziałało, prawda? Jeśli wybierasz nieznany zespół, myślę, że musisz spróbować z nim popracować, zrobić z niego aktorów. To zawsze było częścią wyzwania: czy moglibyśmy to zrobić? Ale kiedy ich poznałem, ten pierwszy rok był naprawdę najdłuższą rozmową kwalifikacyjną na świecie. Po prostu spędzaliśmy czas, piliśmy, poznawaliśmy się i naprawdę próbowaliśmy opowiadać historie. Są historie, które ludzie opowiadają ci po trzech kuflach i są historie, które ludzie opowiedzą ci po 15 kuflach o 6 rano. A ja potrzebowałam tych historii. A to oznaczało mnóstwo przesiadywania do późna i mnóstwo imprezowania.
Przyjęłam, kim byli – nauczyłam się [Irish] język. To była wielka rzecz. Miałem zajęcia wieczorowe. Myślę, że to było dla nich bardzo ważne, widzieć, jak próbuję przyjąć ich kulturę. Kiedy jesteś z trzema osobami, które mówią po irlandzku, kiedy są razem, zdajesz sobie sprawę, że muszą zmienić język, aby nagle zacząć mówić po angielsku. Jesteś teraz narzuceniem. I choć nie mówię płynnie, myślę, że doceniają, gdy starasz się przynajmniej zapytać: „Kto chce drinka?”. w ich ojczystym języku.
Reżyser „Kneecap” Rich Peppiatt (po lewej) ze swoją obsadą na targach BIFA w grudniu 2024 r. Dzięki uprzejmości Getty Images
Rzepka dotyczy nastrojów politycznych w zachodnim Belfaście, ale chodzi także o głębokie zrozumienie prawa języka irlandzkiego do istnienia w Irlandii Północnej.
Kiedy po raz pierwszy spotkałem Kneecapa, grali koncert w barze Limelight [in Belfast]. Na scenie mieli naprawdę ognistą obecność. Ale bardziej imponujące od nich był fakt, że w tłumie było prawdopodobnie 800 młodych ludzi, którzy znali każde słowo, które rapowali po irlandzku i wykrzykiwali je do nich. A dla mnie było to odkrycie, że istniała ta młoda, tętniąca życiem społeczność irlandzkojęzyczna w miejscu, które, jak wiecie, legalnie i nielegalnie, jakkolwiek byście chcieli to widzieć, jest częścią Wielkiej Brytanii. Osoby te urodziły się głównie rzekomo w Wielkiej Brytanii. Dla mnie było to spore odkrycie. Kontrastuje to z poziomem politycznym: tą walką o ustawę dotyczącą języka irlandzkiego, którą przez lata przepychano ołówkiem po różnych departamentach i innych sprawach. Zestawienie między tym, co działo się na szczeblu politycznym, a tym, co działo się na poziomie obywatelskim, wydało mi się, jako byłemu dziennikarzowi, bardzo interesujące.
Chciałem zapytać Cię o Twoje dotychczasowe życie jako dziennikarza. Jak myślisz, w jaki sposób ta część ciebie pomaga – a nawet utrudnia – twoje podejście reżyserskie?
Dziennikarstwo to opowiadanie historii, prawda? To jest podstawa. Nie sądzę, żeby był to jakiś ogromny skok. Myślę, że zawsze pociągają mnie historie z życia wzięte. Rzeczy, które mają w sobie ziarno rzeczywistości. Być może to jest we mnie dziennikarz. Ale po dziennikarstwie zająłem się stand-upem. Miałem wtedy firmę produkcyjną zajmującą się reklamami i treściami związanymi z marką. A więc przeżyłem kilka żyć. Ale poprzez wszystko, co robiłem, marzeniem było robienie tego, co robię teraz. Zawsze starałem się tam pracować. Zbliżałem się do 40. roku życia i powiedziałem sobie, że mając 34 lata, muszę zrobić swój pierwszy film fabularny przed czterdziestką. Jeśli do tego czasu się to nie stanie, nie sądzę, że to się stanie.
Myślę, że ludzie mogli to zobaczyć w moich oczach Rzepka. Że tym razem o to mi chodziło. Nie zamierzałem przyjąć odmowy i tak czy inaczej miałem zamiar nakręcić ten film. Gdybym mógł to zrobić za pomocą iPhone’a i 50 funtów, robiłbym ten film. A kiedy już pojawiły się pieniądze, byłem bardzo zdeterminowany, że zrobię taki film, jaki chcę. Zamierzałem włożyć w to wszystko, co sprawia mi przyjemność. Zamierzałem zrobić to dla siebie, jak nic innego, ponieważ porażka jest czymś, co mogę zaakceptować. Mógłbym się zgodzić, gdyby nikt nie chciał oglądać filmu. Ale to, czego nie mogłem zaakceptować, to dopuszczenie może zbyt wielu głosów i pozwolenie, aby film został rozwodniony z tego, czym jest, co jest bardzo autentyczne, bardzo surowe i miejscami bardzo ryzykowne. Nie mam nic przeciwko temu, żeby nie pracowały – nie cierpiałabym ogolić tych wszystkich krawędzi i pół roku później leżeć w łóżku, bo świat wzruszył ramionami i myślę sobie: co by było, gdybym naprawdę się na to zdecydowała? płoty? Co, gdybym naprawdę się na to zdecydował i po prostu spróbował zrobić coś innego i coś, co naprawdę odzwierciedlałoby mnie jako filmowca, czy wynik byłby inny? Więc tak, podjęliśmy ryzyko i oczywiście jesteśmy zachwyceni, że to się opłaca.
Spłata to mało powiedziane. Przy tak przyjaznej i płynnej dynamice między wami wszystkimi, co działo się za kulisami Rzepka tak jak? Czy były jakieś upadki?
Kręcenie filmu jest jak bieganie po polu maków. Próbujemy zrobić wiele w krótkim czasie, nie mając wystarczających środków. Zawsze są napięcia, zawsze są trudności. Miałem bardzo, bardzo dobry kontakt z naszymi [director of photography] Ryan Kernaghan, z którym nigdy wcześniej nie pracowałem. Było to dla mnie duże ryzyko. Musiałem uzyskać irlandzkiego DOP, a nie DOP, którego znałem z Londynu. Ryan naprawdę akceptował to szaleństwo. I nie sądzę, żeby jakikolwiek inny operator filmowy mógłby nakręcić film, który my zrobiliśmy. Po drodze zawsze pojawiały się trudności, ale nadal przyjaźnię się z większością zaangażowanych osób.[[Śmieje się.]Nie wszyscy, ale nie powiem kto.