“Jeszcze kilkanaście lat temu Wisła Kraków była na szczycie polskiej piłki klubowej. Dominowała w lidze, ocierała się o Ligę Mistrzów, zanotowała fazę pucharową Ligi Europy. Ostatnim trenerem, który zdobył mistrzostwo z „Białą Gwiazdą”, jest Robert Maaskant. Holender przyznał w najnowszym wywiadzie, że musiał zapłacić z własnej kieszeni, żeby trenować zespół ze stolicy Małopolski.”, — informuje: www.sport.pl
Były trener Wisły zapłacił z własnej kieszeni, by pracować w Krakowie Sam Maaskant czuje sentyment do Wisły i do Krakowa. Regularnie odwiedza stolicę Małopolski. – Odwiedzam Kraków przynajmniej raz w roku i do dzisiaj jestem rozpoznawalny! To naprawdę wyjątkowe uczucie. Przyjeżdżam do Krakowa razem z moimi dziećmi – mówił w rozmowie z TVP Sport.
Kiedy Wisła upatrzyła sobie Holendra jako przyszłego trenera, musiała działać szybko i przekonująco. Maaskant był otwarty na współpracę, ale NAC Breda nie była skłonna go puścić. – Wszystko się działo niezwykle szybko. Pierwszy kontakt ze strony Wisły był w środę 18 sierpnia, a już w sobotę 21 sierpnia spotkałem się z prezesem Bogdanem Basałajem w jednej z kawiarni na rynku w Krakowie. To był mój pierwszy pobyt w tym mieście i jeszcze tego samego dnia podpisałem kontrakt na dwa lata – wspominał.
Maaskant nie do końca wiedział, jak rozwiązać kwestię rozstania z Bredą. W wywiadzie przyznał, że osobiście wykupił swój kontrakt w Bredzie, z własnych pieniędzy. Media myślały wówczas, że to Wisła zapłaciła za kontrakt Maaskanta. Basałaj zaprzeczał, a dziś Holender potwierdza jego wersję.
– Zapłaciłem NAC Breda duże pieniądze, żeby trenować Wisłę Kraków. Sam to zrobiłem. Byłem zaniepokojony, bo musiałem rozwiązać umowę z Bredą, a nie miałem jeszcze podpisanego oficjalnego kontraktu z Wisłą. Konsultowałem wszystko z moimi prawnikami. Czasami trzeba podejmować trudne decyzje. NAC Breda była moim klubem. Zresztą później tam wróciłem. Zwyciężyło u mnie pragnienie walki o mistrzostwo Polski i gry w Lidze Mistrzw. Wisła była w trudnej sytuacji, gdy podpisywałem kontrakt, ale potrzebowałem takiego wyzwania – przyznał.
Zobacz też: To się dzieje! Wielki powrót do Barcelony
Holender do dziś śledzi losy Wisły. Trzeci sezon z rzędu spędza w 1. Lidze, znów myśli o walce o awans. Tym razem cel, czyli powrót do ekstraklasy, ma zostać osiągnięty. Na półmetku rozgrywek Wisła zajmuje siódme miejsce, ma stratę dwóch punktów do miejsca dającego play-offy.
– Nadal mam kontakt z Jarkiem Krzoską (byłym kierownikiem drużyny – red.), Byłem w szoku, gdy się dowiedziałem o jego zwolnieniu – dodał Maaskant.
Dziś Robert Maaskant jest doradcą w zespole BSV Boeimeer.