25 września, 2024
Co za plot twist ws. Szczęsnego. Trener Barcelony postawił sprawę jasno thumbnail
Sport

Co za plot twist ws. Szczęsnego. Trener Barcelony postawił sprawę jasno

Jeśli Wojciech Szczęsny chce ułatwić twórcom jego biograficznego filmu stworzenie spektakularnego zakończenia, niech dołączy do FC Barcelony. To będzie „last dance” na miarę pierwowzoru – z plot twistem, w wielkim klubie, perspektywą walki o trofea, Lewandowskim u boku, w pięknym do życia miejscu.”, — informuje: www.sport.pl

Jeli Wojciech Szczsny chce uatwi twrcom jego biograficznego filmu stworzenie spektakularnego zakoczenia, niech doczy do FC Barcelony. To bdzie „last dance” na miar pierwowzoru – z plot twistem, w wielkim klubie, perspektyw walki o trofea, Lewandowskim u boku, w piknym do ycia miejscu.

W jednej chwili wszystko się zmieniło. Marc-Andre ter Stegen w 47. minucie ligowego meczu z Villarrealem wyskoczył do dośrodkowania, złapał piłkę, ale nieszczęśliwie z nią wylądował. Już po chwili był na noszach, a następnego dnia dokładne badania potwierdziły wstępne przypuszczenia – Niemiec zerwał więzadło krzyżowe przednie w kolanie i przez kilka miesięcy nie będzie mógł grać. To wywróciło sezon Barcelony do góry nogami. Być może emerytalne plany Wojciecha Szczęsnego również. 

Zobacz wideo Lewandowski szczerze o emeryturze Szczęsnego. „Byłem zły”

Barcelona i Wojciech Szczęsny – tu wszystko do siebie pasuje Nie dość, że Barcelona została bez podstawowego bramkarza, to jeszcze nie ma w klubie porządnego zmiennika. Ponoć to sam ter Stegen przekonał swoich szefów, że znacznie lepiej czuje się, gdy nie ma w bramce realnej konkurencji, a oni – wziąwszy pod uwagę wyjątkową specyfikę tej pozycji – na to przystali. Dlatego po raz kolejny przystąpili do sezonu z Inakim Peną na ławce. To 25-letni wychowanek Barcelony, który już w poprzednim sezonie na niecałe trzy miesiące awaryjnie wskoczył do bramki i prezentował się tak, że dziś nikt nie chce powtórki. W 10 ligowych meczach wpuścił 17 bramek i miał zatrważająco niski odsetek obronionych strzałów (56,4 proc.). Był odpowiednim wyborem, by nie przeszkadzać ter Stegenowi, ale złym, by go zastąpić. W dodatku okno transferowe od trzech tygodni jest już zamknięte, więc Barcelona może szukać nowego bramkarza jedynie wśród bezrobotnych. A wśród nich Szczęsny – biorąc pod uwagę umiejętności, dorobek, wiek, formę w ostatnim roku i okoliczności przejścia na emeryturę – deklasuje konkurencję. Hansi Flick jest podobnego zdania i już we wtorek, na specjalnym spotkaniu z Deco i Bojanem Krikiciem, dyrektorem sportowym Barcelony i jego zastępcą, poprosił o ściągnięcie Polaka. 

To niespotykana sytuacja. Szczęsny raptem miesiąc temu ogłosił zakończenie kariery. Tłumaczył, że choć ciało ma jeszcze sprawne, to nie ma serca do nowych wyzwań. Chciał odpocząć po 18 latach gry i mieć więcej czasu dla rodziny. Pożegnał się z Juventusem, nie porozumiał z Saudyjczykami, a według Łukasza Wiśniowskiego z „Foot Trucka” stanowczo odrzucił oferty z Arsenalu, Manchesteru United, Ajaxu i Fiorentiny. Tym razem jednak do ostatniego tańca zaprasza go Barcelona – fruwająca w ostatnich tygodniach nad murawą, niszcząca kolejnych rywali i prowadząca w lidze z czterema punktami przewagi nad Realem Madryt. To marka, globalny klub, jeden z największych na świecie. W dodatku jest w formie, która pozwala myśleć o zdobyciu mistrzostwa Hiszpanii i wygraniu Ligi Mistrzów, której Szczęsnemu brakuje. Nie ma tam siedzieć na ławce i ogrzewać się w blasku klubu, ale grać w każdym meczu. To propozycja jak defibrylator dla serca, które już przestało bić dla piłki.

A odchodząc na chwilę od boiska… Castelldefels to miasteczko leżące 20 km od Barcelony, nad brzegiem morza, z jedną z najpiękniejszych plaż w Hiszpanii i z mieszkańcami przyzwyczajonymi do wpadania na piłkarskie gwiazdy, bo domy mieli tam Messi, Suarez czy Neymar. Od dwóch lat mieszka tam też Robert Lewandowski i zachwala to przy każdej okazji. Castelldefels nalicza bowiem znacznie mniejszy podatek od popularność niż Barcelona, Rzym, Monachium, Turyn czy Londyn – sąsiedzi nie zaczepiają piłkarzy aż tak często, nie zaglądają im do talerzy i koszyków z zakupami, szanują ich prywatność. Tam łatwiej niż gdziekolwiek indziej pogodzić sportowe ambicje z przyjemnym życiem całej rodziny. Hiszpania podoba się nie tylko Wojciechowi, ale też jego żonie – Marinie. Już kilka miesięcy temu kupili dom w Marbelli, gdzie spędzili też ostatnie dni. Gdyby jednak Szczęśni zdecydowali się na jeszcze jedną przeprowadzkę – do Castelldefels, spotkaliby na miejscu nie tylko Lewandowskich, ale też Zawiślaków. Tomasz Zawiślak od czasów szkolnych przyjaźni się z Robertem Lewandowskim, a od kilku lat odpowiada za jego pozapiłkarskie interesy. Ze Szczęsnym też zna się bardzo dobrze.

Niech to się dzieje! Film ze spektakularnym zakończeniem i cotygodniowy serial w gwiazdorskiej obsadzie Doprawdy – Szczęsny nie będzie hipokrytą, jeśli zrezygnuje z emerytury raptem po miesiącu. Pojawiły się okoliczności, których nie mógł przewidzieć, gdy publikował na Instagramie pożegnalny post. Pojawiła się szansa jedna na milion – podstawowy bramkarz wielkiego klubu, który nie ma zmiennika, doznał kontuzji akurat w końcówce września, czyli tuż po zamknięciu transferowego okna, ale wciąż na samym początku sezonu. Szczęsny nie zdążył zardzewieć – nie przestał trenować pół roku temu, tylko co najwyżej kilka tygodni temu, co można porównać do przedłużonej wakacyjnej przerwy. Co więcej – nie kończył kariery dlatego, że nie domaga. Akurat w poprzednim sezonie czuł się doskonale.

To naturalne, że po grze kolejno dla Arsenalu, Romy i Juventusu i tylu zdobytych po drodze trofeach, serce Szczęsnego nie zaczęło być szybciej na myśl o przejściu dla Fiorentiny czy Ajaksu albo siedzenia na ławce w Arsenalu – nawet, jeśli jest jego kibicem. Nawet Barcelona jeszcze półtora miesiąca temu nie byłaby tak ciekawym wyzwaniem, jakim jest dzisiaj. Hansi Flick zmienił ją w mgnieniu oka – wzmocnił fizycznie, ustawił taktycznie, ale przede wszystkim obudził w niej entuzjazm. Klub wciąż stoi na chwiejnym fundamencie, ale przecież Szczęsnego nie interesuje, co będzie za dwa-trzy lata. To umowa na ten sezon. Misja specjalna. Okazja, by wejść do zespołu, który rozkwitł i dać sobie szansę na absolutnie filmowe zakończenie kariery.

A tak się składa, że akurat „Amazon Prime” taki film o jego karierze kręci. Sam Szczęsny jest w niego mocno zaangażowany. Deklaruje w wywiadach, że nie chce laurki ani przemilczenia trudnych tematów, jak choćby zerwanej relacji z ojcem. Wprost przeciwnie – podrzucił twórcom listę gości, którzy powinni zabrać głos i uwzględnił na niej Macieja Szczęsnego. Osobiście planuje wybrać się na spotkanie z Arsenem Wengerem – piłkarskim ojcem, z którym stworzył relację pełną szacunku, ale też lecących iskier. Jeśli więc tak bardzo troszczy się o film, którego premierę zapowiedziano na 2025 r., to nie może zrobić nic lepszego niż dołączyć do Barcelony i oddać w ręce twórców zwrot akcji, którego sam reżyser by nie wymyślił.

Ale film to przecież nie wszystko. Pomyślmy o tym serialu, który najpierw przyjdzie nam co tydzień oglądać. W rolach głównych dwaj absolutnie czołowi polscy piłkarze ostatnich lat, przyjaciele od przeszło dekady, panowie po trzydziestce, którzy nigdy nie osiągnęli wielkiego sukcesu stojąc ramię w ramię, ale niespodziewanie dostają taką szansę. Oni dwaj otoczeni najzdolniejszymi na świecie nastolatkami i wielki Real Madryt z Mbappe, Viniciusem, Bellinghamem naprzeciwko. Niech to się dzieje! Idziemy po popcorn.

Powiązane wiadomości

Transfer last minute w Poznaniu. Lech traci piłkarza

sport. pl

Mourinho szykuje rewolucję w Fenerbahce. Wiadomo, co z Szymańskim

sport. pl

PlusLiga: Wyniki i skróty meczów 2. kolejki (WIDEO)

polsat news

Zostaw komentarz

This website uses cookies to improve your experience. We'll assume you're ok with this, but you can opt-out if you wish. Zaakceptować Czytaj więcej