“W 2024 r. Iga Świątek wygrała najwięcej ze wszystkich tenisistek turniejów rangi WTA 1000, cztery na dziesięć możliwych. Pierwszy z tych triumfów miał miejsce w Dosze, stolicy Kataru. Polka przeszła do historii imprezy, bo jako pierwsza wygrała tam trzy razy z rzędu. Ewidentnie było widać, że dobrze się się tam czuje i wyczuła warunki. Jedna z jej rywalek nie miała wątpliwości, co przyczyniło się do sukcesu Świątek w Katarze.”, — informuje: www.sport.pl
To dlatego Świątek zdominowała jeden turniej Iga Świątek nigdy nie ukrywała, że lubi grać w Dosze. Odpowiadają jej tam klimat i atmosfera. Mimo tego, że to jest stolica Kataru (ponad 1,1 mln mieszkańców – red.), to jest tam dość spokojnie. Kort centralny nie jest duży, nie ma przytłaczających trybun, Polka lepiej czuje się na takiej arenie.
– Iga lubi Dohę. Jest tam woda, jest tam dosyć dużo spokoju. Jest tam obiekt, który nie jest zbyt duży, co akurat bardzo lubi. Myślę też, że kluczowym jest to, że w tych konkretnych warunkach potrafi zawiać dosyć mocno. Iga ma takie poczucie, że rozgryzła dosyć trafnie i gra jej się tam dobrze – tłumaczyła Daria Abramowicz w nowym odcinku serialu Canal+ Sport „Cztery pory Igi”.
Marsz po zwycięstwo Świątek zaczęła od wygranej z Soraną Cirsteą w dwóch setach 6:1, 6:1. Choć Rumunka zagrała całkiem dobrze, nie popełniła wielu błędów, to nie miała szans z Polką i jej umiejętnościami. Nie dało się zaskoczyć naszej tenisistki. Cirstea wiedziała, że to będzie trudne spotkanie. Po tej porażce była w pełni przekonana, że Świątek idzie po końcowe zwycięstwo i w pełni na nie zasłuży, bo jest zawodniczką kompletną.
– Nie bez powodu jest światową jedynką. Gra świetnie i dokonuje niezwykłych rzeczy na korcie. Przeciwko Idze nie gra się łatwo, ponieważ porusza się bardzo dobrze i jest kompletna tenisistką – mówiła rumuńska tenisistka.
Na drodze do tytułu Świątek nie straciła ani jednego seta. Po drodze wygrała seta z Aleksandrową 6:1 i z Azarenką 6:0. Zagrała tylko jednego tie-breaka – z Rybakiną w finale w pierwszym secie. Wyszła wtedy ze stanu 1:4.
– Jestem dumna zwłaszcza z tego, że mimo tego, że zaczęłam słabo, bo miałam 1:4, zdołałam z zawodniczką takiego kalibru wyjść z opresji. Pamiętam, że to był jeden z tych meczów, gdzie całkowicie zmieniłam podejście w środku meczu do tego, jak mam grać. Pomógł mi też trener Wiktorowski z boksu – wspominała Świątek.
Zobacz też: Trener Szeremety nie wytrzymał. Żona dyrektora TVP Sport wkroczyła do akcji
Tomasz Wiktorowski odegrał kluczową rolę w finale w Dosze. Wykorzystał przerwę medyczną dla Rybakiny, by wpłynąć na grę Polki oraz zarządzanie stresem. – Mecz, który rozwija się tak, jak ten z Rybakiną, na pewno powoduje, że jakaś ilość stresu na zewnątrz. U nas i u Igi na pewno trochę stresu było. Myślę, że w tamtym momencie sama Rybakina też odczuwała rangę, wagę meczu – skomentował Wiktorowski w serialu.
– Zaczęłam się koncentrować na innych rzeczach, zmieniłam taktykę. Zdałam sobie sprawę, że podejmowałam za bardzo ryzykowne decyzje, za szybko grałam. Nagle zaczęło to mieć ręce i nogi. Zrobił się z tego bardzo ekscytujący mecz – wyjaśniła Świątek.
W 2025 r. Świątek będzie miała szansę na czwarte zwycięstwo w Dosze z rzędu. Impreza w Katarze odbędzie się w pierwszej połowie lutego, będzie mieć rangę WTA 1000. Wcześniej Polka zagra w United Cup i Australian Open.