“Kluczowe dla wymiaru decyzji jest to, że źródłem zanieczyszczenia był lek, a nie suplement, ponieważ leki z natury rzeczy podlegają surowszym restrykcjom – tłumaczy decyzję Międzynarodowej Agencji Integralności Tenisa (ITIA) zespół Igi Świątek. W organizmie tenisistki wykryto zakazaną substancję.”, — informuje: www.polsatsport.pl
Kluczowe dla wymiaru decyzji jest to, że źródłem zanieczyszczenia był lek, a nie suplement, ponieważ leki z natury rzeczy podlegają surowszym restrykcjom – tłumaczy decyzję Międzynarodowej Agencji Integralności Tenisa (ITIA) zespół Igi Świątek. W organizmie tenisistki wykryto zakazaną substancję.
Jak można przeczytać w komunikacie, od samego początku raszynianka i jej zespół w pełni współpracowali z ITIA, by dowieść jej niewinności. Do analizy przesłano nie tylko wszystkie leki i suplementy, które przyjmuje tenisistka, ale także próbki włosów do badania antydopingowego. Analizy wykazały, że niedozwolona substancja – trimetazydyna (TMZ) – dostała się do organizmu Świątek przez zażywany przez nią lek z melatoniną, który pomaga przy jet lagu oraz problemach ze snem i został jej zarekomendowany przez lekarza.
„Laboratorium potwierdziło zanieczyszczenie próbek leków pochodzących zarówno z opakowania, z którego korzystała zawodniczka, jak i ze zbadanej w celach porównawczych fabrycznie zamkniętej buteleczki tej samej partii. Zakup leku w zamkniętym fabrycznie opakowaniu, tej samej partii, i poddanie go badaniom laboratoryjnym były sprzyjającą okolicznością w opinii ITIA, ponieważ dowiodły fabrycznego zanieczyszczenia CAŁEJ partii tego leku” – napisano w komunikacie.
ZOBACZ TAKŻE: Sprawa Igi Świątek nie jest jeszcze zakończona?! Nowe fakty
Poinformowano również, że badania włosów Polki nie wykazały żadnych niedozwolonych substancji.
Ostatecznie na raszyniankę nałożono karę miesięcznej dyskwalifikacji, a także utraty nagrody pieniężnej za turniej WTA 1000 w Cincinnati, który rozegrała tuż po pobraniu od niej badanej próbki.
„Kluczowe z perspektywy formalnej oraz wymiaru decyzji ITIA jest zrozumienie, że źródłem zanieczyszczenia vide wykrycia substancji w próbce moczu jest środek uznawany za LEK, a nie suplement, ponieważ leki z natury rzeczy podlegają surowszym wymogom/restrykcjom, co automatycznie wpływa na obniżenie ryzyka przyjęcia niedozwolonej substancji” – można przeczytać w komunikacie zespołu polskiej tenisistki.
Dodano, że cała sytuacja skończyłaby się upomnieniem, gdyby lek z melatoniną był tak samo klasyfikowany np. w USA jak jest w Polsce, czyli jako lek, a nie suplement. Decyzję dotyczącą wiceliderki światowego rankingu porównano także do kary nałożonej na czeską tenisistkę Nikolę Bartunkovą. Została ona zawieszona na sześć miesięcy, ponieważ TMZ znalazła się w jej organizmie za pośrednictwem suplementu, w którego przypadku występuje wyższe ryzyko zanieczyszczenia i zawodnik powinien być świadomy ryzyka wynikającego z suplementacji.
ITIA poinformowała w czwartek, że Świątek w sierpniu uzyskała pozytywny wynik testu na niedozwoloną substancję – trimetazydynę, należącą do kategorii modulatorów hormonów i metabolizmu. Próbkę pobrano od 23-letniej tenisistki dokładnie 12 sierpnia, czyli tuż po zakończeniu igrzysk olimpijskich w Paryżu, gdzie wywalczyła brązowy medal. Polka nie grała wówczas w żadnym turnieju.
12 września poinformowano raszyniankę o wyniku testu i została ona tymczasowo zawieszona, w związku z czym opuściła trzy turnieje – w Seulu, Pekinie i Wuhanie. Dziesięć dni później Świątek złożyła odwołanie.
Śledztwo ITIA ustaliło, że pozytywny wynik testu był spowodowany zanieczyszczeniem leku bez recepty – melatoniny, produkowanego i sprzedawanego w Polsce, a naruszenie nie było celowe. Po miesięcznej dyskwalifikacji, która zakończy się 4 grudnia, raszynianka będzie więc mogła pod koniec roku bez problemów zacząć nowy sezon.
Twoja przeglądarka nie wspiera odtwarzacza wideo…KN, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl