“Polskie piłkarski ręczne żegnają się z mistrzostwami Europy wygranym meczem. Biało-Czerwone 29:24 pokonały w Debreczynie reprezentację Rumunii. ”, — informuje: www.rmf24.pl
Było to 90. w historii spotkanie obu drużyn, ale dopiero 25. zwycięstwo Biało-Czerwonych. Zespoły miały o sobie dużą wiedzę z racji gry czterech Polek w lidze rumuńskiej.
Początek meczu był bardzo wyrównany. Biało-Czerwone zaczęły od udanej akcji z lewego skrzydła Darii Michalak. Później sytuację sam na sam obroniła obchodząca we wtorek 31. urodziny Adrianna Płaczek. Jej koleżanki dochodziły do dogodnych sytuacji, ale często ostatnią przeszkodą okazywała się czołowa bramkarka turnieju Bianca Curment. Skutecznie grała lewa rozgrywająca Sorina Grozav, która zdobyła trzy z pierwszych czterech bramek drużyny.
Rumunki po indywidualnej akcji Alisii-Loreny Boiciuc po raz pierwszy objęły prowadzenie (6:5). Odpowiedź Pauliny Uścinowicz była błyskawiczna.
Gdy zaczynał się drugi kwadrans, obrotowa Marlena Urbańska, za uderzenie w brzuch rywalki, otrzymała czerwoną kartkę. Po chwili Barbara Zima powstrzymała z 7 metrów etatową wykonawczynię rzutów karnych Biancę Bazaliu. W podobnej sytuacji po drugiej stronie boiska zawiodła też Adrianna Górna.
Od tego momentu zaczęła się seria strat, w tym niecelnych podań i fauli w ataku, w wykonaniu Polek. W efekcie zespół Arne Senstada przez ponad sześć minut nie zdobył bramki. Norweski szkoleniowiec pod koniec pierwszej połowy wykorzystał drugi czas. Zarządził grę 7-6 – bez bramkarki.
Na 15 sekund przed końcem pierwszej połowy Biało-Czerwone miały piłkę i mogły odzyskać prowadzenie. Straciły ją w najmniej rozsądny sposób i to przeciwniczki schodziły na przerwę z minimalną zaliczką.
Kontra po wznowieniu gry Dagmary Nocuń (MVP meczu) dodała wiary w zwycięstwo i godne pożegnanie się z turniejem. Kolejne trafienie tej samej skrzydłowej pozwoliło, ale tylko na chwilę, odzyskać prowadzenie. Grozav ewidentnie miała swój dzień i jej rzuty z dystansu trafiały zazwyczaj do celu. Praca w defensywie z wysuniętą Aleksandrą Rosiak zaczęła przynosić efekty. To był dobry, o ile nie najlepszy, okres gry ekipy Senstada w Euro.
W 45. minucie klubowa koleżanka Moniki Kobylińskiej z CSM Bukareszt, Lorena Ostase z gradacji kar otrzymała czerwoną kartkę. Nocuń dalej imponowała skutecznością. Wykorzystała dwie sytuacje z lewego skrzydła i wyprowadziła zespół na czterobramkowe prowadzenie (23:19). Gol z koła Sylwii Matuszczak tylko potwierdził skuteczną grę Polek.
Rumunki, które miały szansę nawet na zajęcie trzeciego miejsca w grupie I, zerwały się jeszcze do ataku. Bazaliu w finałowych minutach spotkania trafiła dwukrotnie, ale w końcowym rachunku było to stanowczo zbyt mało na dobrze dysponowane Biało-Czerwone. Stemplem potwierdzającym zwycięstwo były dwa wykorzystane rzuty karne przez Magdę Balsam.