“Filip Marchwiński został w lipcu wykupiony z Lecha Poznań przez Lecce za trzy miliony euro. I choć wydawało się, że może stać się nawet jednym z objawień Serie A, to dotąd rozegrał dla nowego klubu łącznie nieco ponad 100 minut. Dziennikarz Filippo Verri zdradził w rozmowie z „Przeglądem Sportowym Onet”, dlaczego tak wygląda sytuacja.”, — informuje: www.sport.pl
Oto powód fatalnej sytuacji Marchwińskiego w Lecce. „Włoski futbol różni się od tego w Polsce” 23-latek zadebiutował we włoskim klubie na początku sierpnia w sparingu z OGC Nice i zanotował wówczas dublet. Wydawało się zatem, że błyskawicznie zaaklimatyzował się w nowym miejscu i będzie jednym z liderów zespołu. Potem było już tylko gorzej. Trener Luca Gotti twierdził, że „ten chłopiec potrzebuje czasu, by dojrzeć w pewnych kwestiach”.
Kiedy na początku listopada Gottiego zastąpił Marco Giampaolo, media pisały, że Polak lada chwila rozpocznie „proces reaktywacji”, zwłaszcza że nowy szkoleniowiec obserwował go już w 2020 roku, gdy prowadził Torino. Sytuacja nie uległa jednak zmianie. – Zarówno poprzedni trener, jak i obecny mówią, że nie jest gotowy do gry. Włoski futbol różni się od tego w Polsce. Można powiedzieć, że jest tu więcej pracy w defensywie. Liczy się nie tylko strzelanie, jest tu większa intensywność. Chcą, by bardziej angażował się w destrukcję – przekazał dziennikarz Tuttomercato Filippo Verri w rozmowie z „Przeglądem Sportowym Onet”.
– To najdroższy transfer lata i kibice nie są zadowoleni. W tym sezonie zresztą żaden pomocnik Lecce nie strzelił gola, to nie tylko problem z Marchwińskim, tyle że on nie gra – uzupełnił. Verri wyklucza za to możliwość wypożyczenia. – Nie sądzę, by odszedł. W zeszłym sezonie Berisha nie grał, a w tym zaczął występować. Może być przykładem dla Marchwińskiego – oznajmił.
– Poza tym, gdzie mógłby zostać wypożyczony? Do Serie B, ale to nie jest taka łatwa liga, jak ktoś może sądzić, są tam też drużyny z dużych miast jak Palermo, tam również jest presja. Lepiej tu spokojnie pracować z nim, aż będzie gotowy. Lecce potrzebuje zawodnika jak Marchwiński – skwitował Verri.
Dyrektor sportowy Lecce wierzy w Marchwińskiego. Tłumaczy małą liczbę minut Polaka Wiary w naszego napastnika nie traci również dyrektor sportowy Pantaleo Corvino, który dał temu wyraz podczas wtorkowej konferencji prasowej. – Zobaczycie, że czas pokaże, iż mieliśmy rację zarówno co do Helgasona (kolejny niewypał transferowy – red.), jak i Marchwińskiego – zadeklarował.
I przyznał, że w ostatnim czasie Polak borykał się z problemami zdrowotnymi, co przede wszystkim przełożyło się na znikomą liczbę minut. – Ciągle był kontuzjowany, dolegało mu długotrwałe skręcenie stawu skokowego – tłumaczył, zaznaczając, że wydana na napastnika kwota nie jest wysoka. – Musimy wiedzieć, na co czekać. Inwestujemy zarówno w teraźniejszość, jak i w przyszłość. 2,5 miliona to nic w Serie A, to grosze – wyjaśnił.
Lecce po 19. kolejkach Serie A zajmuje 18. miejsce w tabeli i jest w strefie spadkowej. Ma jednak na koncie 17 pkt, czyli tyle samo, co będące nad nim Cagliari. Najbliższy mecz rozegra w sobotę 11 stycznia, kiedy na wyjeździe zmierzy się z Empoli.