“Reprezentacja Polski udanie rozpoczęła rywalizację w Rugby Europe Trophy. W swoim pierwszym meczu sezonu pewnie pokonała Litwę 40:13 inkasując punkt bonusowy. W Gdyni byliśmy świadkami pewnego zwycięstwa naszej reprezentacji. Czy uda się to powtórzyć w najbliższą sobotę w Pradze w meczu z Czechami?”, — informuje: www.rmf24.pl
Reprezentacja Polski udanie rozpoczęła rywalizację w Rugby Europe Trophy. W swoim pierwszym meczu sezonu pewnie pokonała Litwę 40:13 inkasując punkt bonusowy. W Gdyni byliśmy świadkami pewnego zwycięstwa naszej reprezentacji. Czy uda się to powtórzyć w najbliższą sobotę w Pradze w meczu z Czechami?
Początek pierwszej połowy meczu z Litwą należał zdecydowanie do polskiej drużyny. Piłka wędrowała od skrzydła do skrzydła, a jako pierwszy wyrwę w litewskiej obronie zrobił w 5. minucie meczu Mateusz Plichta. 7 minut później defensywę rywali rozerwał wspomniany Jakub Wojtkowicz. Oba przyłożenia podwyższył Wojciech Piotrowicz.
To prowadzenie nieco zdekoncentrowało naszą drużynę. Litwini wykorzystali rzut karny, zamieniając go na trzy punkty, a potem ze zbyt dużą łatwością przedarli się przez linie Polaków i pięć punktów dla gości zanotował Laurynas Marcinkus. Na szczęście Biało-Czerwoni szybko przełamali impas. Przeniosła grę na połowę rywala i po świetnym zagraniu Piotra Zeszutka na pole punktowe w 36 minucie meczu wpadł Vaha Halaifonua.
Kolejną „piątkę” jeszcze przed przerwą dołożył 4 minuty później debiutujący w kadrze Kacper Wróbel i Polacy prowadzili 26:8.
Po zmianie stron, podopieczni Kamila Bobryka potrzebowali 12 minut by powiększyć prowadzenie. Na pole punktowe wpadł drugi z debiutujących w kadrze Jonathan O’Neill.
Jonathan O’Neill – zawodnik Orkana Sochaczew, ściągnięty do Polski z Republiki Południowej Afryki w 2019 roku przez Juvenię do Krakowa razem z Juanem van der Westhuizenem, Heinrichem Steynem i Fransem Bothą. Dziś tylko on z tej czwórki gra na polskich boiskach. Co więcej – debiutował w polskich barwach narodowych. Znamy się jeszcze z Krakowa, więc Tomasz Staniszewski pytał, czy rozmawiać będą już po polsku.
Biało-Czerwoni grali w przewadze po żółtej kartce dla Litwinów i nie zamierzali się zatrzymywać. Choć zmarnowali kilka dogodnych okazji, gdy piłka w kluczowym momencie wypadała im do przodu, w końcu weszli na pole po maul’u autowym, a na listę punktujących wpisał się w 65. minucie meczu Michał Mirosz.
Przy stanie 40:8, Litwini zdołali jeszcze raz odgryźć się Polakom, a drugie przyłożenie tego wieczoru zanotował Laurynas Marcinkus. Po tej akcji wynik nie uległ już zmianie i Biało-Czerwoni ostatecznie wygrali w Gdyni 40:13.
Zawodnicy wykonali plan, należy się cieszyć z osiągniętego rezultatu. Małymi kroczkami idźmy do przodu – mówił po meczu w Gdyni trener Kamil Bobryk.
50-krotny reprezentant Polski, wychowanek Pogoni Siedlce, który rok temu jeszcze sam sprawdzał się na boisku w meczach kadry na poziomie Rugby Europe Championship. Teraz jest 21. trenerem reprezentacji Polski seniorów Rugby XV.
Trener Kamil Bobryk podkreśla, że mecz reprezentacji powinien być dniem święta – święta, które jednoczy środowisko rugby w Polsce i w ten dzień tematy, które dzielą to środowisko, powinny zostać odłożone na bok. W ten sposób Bobryk nawiązał do Nadzwyczajnego Walnego Zebrania Delegatów Polskiego Związku Rugby, zwołanego w Gdyni na kilka godzin przed meczem Polski z Litwą. Urzędujący prezes Jarosław Prasał przedstawił sprawozdanie z pracy Zarządu PZR w 2023 roku. Ze względu na błędy techniczne w przygotowaniu sprawozdania finansowego nie zostało ono zatwierdzone przez biegłego rewidenta. W związku z tym prezes zapowiedział, że Zarząd będzie zmuszony zwołać jeszcze w tym roku kolejne Walne Zebranie Sprawozdawczo-Finansowe. Ostatnim punktem zebrania było zgłoszenie kandydatów do uzupełniających wyborów do Zarządu PZR i głosowanie. Zatem dużo nerwów bezpośrednio przed meczem – na szczęście na wyniku się to nie odbiło.
Według kapitana kadry Piotra Zeszutka plan na ten mecz został wykonany. Piszemy nowy rozdział, nową książkę na temat polskiej reprezentacji z bardzo, bardzo polskim składem, z którym mogą identyfikować się kibice – podkreśla zawodnik Ogniwa Sopot.
W najbliższą sobotę (23 listopada) polskich rugbistów czeka drugi test w Rugby Europe Trophy – pojedynek z Czechami w Pradze – 20:15 stadion Marketa. Stadion wykorzystywany przez sekcję żużlową i piłkarską klubu sportowego Olymp Praga. Od 1997 r. na tym stadionie rokrocznie rozgrywane są tu zawody o żużlową Grand Prix Czech.
Dla Czechów – podopiecznych przez trenera Miroslava Němečka – i dla nas to ostatni mecz w tym roku. Obie drużyny bardzo chcą wygrać. Němečkowi w prowadzeniu kadry pomaga Pawel Vokrouhlík – odpowiedzialny za formację ataku i Ntando Gugu Manyosha – odpowiedzialny za obronę Czechów trener SCM Praga, 40-latek z Republiki Południowej Afryki nazywany „Biza”.
Ostatni raz z Czechami graliśmy w roku 2022, także w Pradze. Wtedy – 19 lutego – wygraliśmy 27:10. Z naszymi południowymi sąsiadami zmierzyliśmy się w oficjalnych meczach aż 16 razy. Bilans tych starć to 8 zwycięstw Polski, 1 remis i 7 porażek, a mecze reprezentacji Polski rozgrywane były miedzy innymi w Brzegu Dolnym, Bytomiu czy Nowym Sączu.
W meczu z Czechami musimy poprawić wiele elementów takich jak gra przodem, gry młynowej blisko siebie. Jeżeli to zrobimy, wrócimy z Czech z tarczą – mówi radiu RMF FM wracający do kadry zawodnik Pogoni Siedlce Aleksander Nowicki.
O potrzebie budowy mocnej drużyny, opartej na krajowych zawodnikach mówi również Dawid Plichta. Łącznik młyna mistrzów Polski – Orkana Sochaczew twierdzi, że to jedyny słuszny kierunek rozwoju polskiego rugby. Mówi także o tym, dlaczego na zgrupowaniach kadry ważną piosenką jest na przykład „Tańcz głupia tańcz” Lady Pank:
Rozgrywki Rugby Europe Trophy ruszyły już miesiąc temu. Wszyscy nasi rywale zdążyli już sprawdzić siły swoich reprezentacji. W ostatni weekend w drugim spotkaniu naszej grupy Chorwacja podejmowała faworyzowaną Szwecję. Skandynawowie w Zagrzebiu na NSC Stjepan Spajic Stadion zwyciężyli 42:31. Szwedzi wygrali po raz trzeci w tym sezonie, ale tym razem bez punktu bonusowego. Prowadzą w tabeli, a Polakom wygrana w Gdyni dała awans na drugie miejsce. Taką samą liczbę punktów mają Czesi, a to dodaje rumieńców pojedynkowi w nadchodzący weekend w Pradze:
Poz. Drużyna M. Pkt.
1. Szwecja 3 13
2. Polska 1 5
3. Czechy 2 5
4. Litwa 3 5
5. Luksemburg 1 0
6. Chorwacja 2 0
Wśród 16 spotkań testowych ostatniego weekendu zwrócić chciałbym uwagę na mecze tych reprezentacji, z którymi Polska na początku roku rywalizowała w rozgrywkach Rugby Europe Championship.
W lutym tego roku z finalistami i sensacją Pucharu Świata graliśmy w Lizbonie na Estadio Nacional do Jamor i gospodarze wygrali 54:7. Rok wcześniej w Gdyni, gdy przed własną publicznością zaczynaliśmy grę w Championship, bolesne 3:65. Teraz portugalscy „Os Lobos”, czyli „Wilki” pojechały do Szkocji. Tam na Murrayfield w Edynburgu przegrali 21:59 mimo eksperymentalnego składu Szkotów z trójką debiutantów i nowym kapitanem Staffordem McDowallem zawodnikiem Glasgow Warriors.
Rumunia, z którą w lutym w Gdyni przegraliśmy 8:20, grała u siebie z Kanadą. W Bukareszcie wygrała 35:27, mimo trzech kartek – dwóch żółtych, a na 20 min. przed końcem także czerwonej urodzonego w Australii – rumuńskiego zawodnika Jasona Tomane. Bardzo nerwowa druga połowa i jak pokazuje wynik detale decydowały o zwycięstwie rumuńskich „Dębów”. Rumunia zatem z Pucharem Cernavody – trofeum, o które walczy się za każdym razem, gdy męska reprezentacja Kanady gra z Rumunami.
Holandia, z którą w marcu na wyjeździe przegraliśmy 7:54, konsekwentnie pokazuje, że ich celem jest Puchar Świata. Pokonała w Amsterdamie uczestnika ostatniej edycji imprezy Chile 20:17.
Zacięty mecz, sporo błędów gości z Chile, m.in. w doliczonym czasie gry przy walce o przyłożenie, które zmieniłoby wynik meczu – podanie do przeciwnika.
Francja znów pokonała Nową Zelandię 30:29. Znów na Stade de France, tak jak na inaugurację ostatniego Pucharu Świata tyle że tym razem zwycięstwo jednopunktowe, ale co warte odnotowania trzecie z rzędu Francuzów nad Nową Zelandią.
Francja przed tym meczem nie przestraszyła się haki wykonanej na zaciemnionym Stade de France.
Anglia – Republika Południowej Afryki 20:29. Aż 12 zmian w wyjściowej „XV” południowoafrykańskich Springboks, jednak Rassie Erasmus nie osłabił, ale wzmocnił skład aktualnych mistrzów świata. Dla Anglików to trzecia z rzędu porażka na Twickenham z drużyną z południowej półkuli.
Pierwszym testem minionego weekendu w jesienno-zimowym AUTUMN NATIONS SERIES był mecz Irlandii z Argentyną. Do jej składu wrócił Pablo Matera, ale nie pomógł w odniesieniu zwycięstwa w Dublinie. Po rugbowym dreszczowcu wygrana gospodarzy 22:19. W ten sposób Irlandia odpowiedziała na pierwszą porażkę na własnym boisku od ponad trzech lat, jaką zafundowali jej tydzień wcześniej All Blacks. Wygrała, mimo że dwukrotnie grała w tym meczu mając na boisku 14 zawodników.
W ten weekend rugbowe wielkie emocje od piątku – 22 listopada o 21:10 na Stade de France Francja kontra Argentyna. Potem trzy mecze w sobotę 23 listopada. Zaczyna Irlandia spotkaniem z Fidżi na Aviva Stadium w Dublinie, potem Walia – Republika Południowej Afryki w Cardiff o 18:40 i wieczorem 21:10 Włochy kontra Nowa Zelandia na stadionie piłkarskiego Juvenytusu – Allianz Stadium w Turynie. W niedzielę dwa spotkania Szkocja – Australia na Murrayfield w Edynburgu o 14:40. I Anglia podejmująca na Twickenham Japonię o 17:10. Zatem gorących rugbowych emocji!