“W sobotę 16 listopada w Gliwicach odbyła się jubileuszowa gala KSW 100, podczas której w klatce mieliśmy zobaczyć Mariusza Pudzianowskiego. Niestety ze względu na przetrenowanie organizmu legendarny strongman nie wziął udziału w rywalizacji. Mimo to jego nazwisko nadal jest bardzo gorące w środowisku sportów walki. Ostatnio Krzysztof Ryta przyznał, że chętnie zobaczyłby starcie Pudzianowskiego z… popularnym freak-fighterem!”, — informuje: www.sport.pl
Pudzianowski zawalczy z freak-fighterem? To byłby hit Wszystko wskazywało na to, że 47-latek kolejny pojedynek stoczy w 2024 roku. Najpierw szef KSW – Martin Lewandowski – deklarował, że nastąpi to w pierwszej połowie roku, jednak Pudzianowskiego próżno było szukać na kartach walk. To miało zmienić się w listopadzie. Nieco ponad dwa tygodnie temu pięciokrotny mistrz świata strongmanów szykował się już do starcia, jednak pod koniec października przekazał smutne wieści.
„Cześć Wszystkim! Długo wahałem się z decyzją, ale muszę rozsądnie zgodzić się z ekipą od przygotowań i przełożyć walkę na inny termin. Ciężko mi to przychodzi, bo bardzo chciałem pokazać się wam od najlepszej strony na okrągłej setnej gali KSW. Obecnie nie jest to możliwe” – tłumaczył Mariusz Pudzianowski w mediach społecznościowych.
Mimo to 47-latek nadal jest aktywnym zawodnikiem, przez co w mediach pojawiają się pogłoski o jego kolejnych walkach. Ostatnio ciekawym pomysłem z kibicami podzielił się Krzysztof Ryta. Były uczestnik Gromdy i obecny trener Jacka Murańskiego napisał na swoim profilu X, że Pudzianowski mógłby zmierzyć się z… freak-fighterem!
Mowa o Natanie Marconiu, który jest znany przede wszystkim z federacjami Fame, Clout i Prime Show MMA. „Zobaczyłbym walkę Pudziana (obojętnie którego) z Natanem Marconiem” – czytamy. Jak widać, Ryta wywołał do tablicy brata Mariusza Pudzianowskiego, czyli Krystiana, który również ma za sobą debiut we freak-fightach. Mimo zaczepek 47-latek raczej nie skorzystałby z propozycji starcia z półamatorem. Świadczy o tych chociażby fakt, że Pudzianowski nie ma zamiaru dołączać do freak-fightów.
– Przychodzą do mnie federacje freak fightowe. Proponują mi dużo większe pieniądze niż w KSW. Już jedna była federacja, druga. Nie, dziękuję. Małą łyżką, najem się. Chochlą bym się udławił […] Pieniądze to nie wszystko. Jak już dochodzisz do pewnego etapu, coś więcej się liczy niż pieniążki – mówił w jednym z wywiadów.