8 stycznia, 2025
Robert Lewandowski wdepnął w totalne bagno. Jeszcze większe, niż myśleliśmy thumbnail
Sport

Robert Lewandowski wdepnął w totalne bagno. Jeszcze większe, niż myśleliśmy

Jeśli ktoś myślał, że noworoczna przerwa od meczów Barcelony sprawi, że o Robercie Lewandowskim zrobi się chwilowo ciszej, był w wielkim błędzie. Jego otoczenie musiało w ostatnich dniach reagować na plotki o konfliktach z Michałem Probierzem i z klubowym kucharzem. Mogli je puścić mimo uszu, bo rozumni ludzie wiedzą, że obie historie są wyssane z palca. Są przecież równie irracjonalne, co straszenie pozwem sądowym za zamieszczanie memów z Lewandowskim. A nie, zaraz… W każdym razie sezon ogórkowy szybko dobiegł końca, co oznacza, że nazwisko Polaka wróci na tapet ze zdwojoną siłą. Zwłaszcza że coraz więcej osób chętnie by się pozbyło. Tymczasem on z Barcelony nie tylko nie odejdzie, ale jego umowa zostanie przedłużona — najpóźniej do końca lutego. ]]>”, — informuje: przegladsportowy.onet.pl

To było naprawdę ciekawe doświadczenie obserwować występy Barcelony na początku tego sezonu, a zarazem śledzić zmieniające się nastroje wokół klubu. Bo wraz z nastaniem rządów Hansiego Flicka przyszła seria znakomitych meczów, która usunęła w cień notoryczne problemy organizacyjne, z jakimi Duma Katalonii zmaga się na co dzień.

To pewne przekleństwo, ale i handicap dla szefów klubów czy federacji piłkarskich, że ich praca często jest oceniania w głównej mierze przez pryzmat wyników. To oczywiście nie są dwie zupełnie inne sfery, wszak to w końcu szef lub jego ludzie pozyskują trenera i piłkarzy, ale osąd poczynań głowy klubu nie powinien zależeć od tego, czy ci zawodnicy trafiają notorycznie w bramkę, czy jednak obok niej.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Na początku sezonu podopieczni Flicka trafiali do siatki trochę częściej niż trochę rzadziej, więc wszystkie grzechy Laporty pochowały się gdzieś po kątach. Ba, wybaczono mu wtedy nawet fakt, że pierwsze dwa mecze jedynie na trybunach musiał spędzić sprowadzony za 55 mln euro Dani Olmo.

Barcelona nie mogła go wtedy zarejestrować, a gdy w końcu udało się to zrobić tymczasowo (pomogło wypchnięcie z klubu Ilkaya Guendogana i kontuzja Andreasa Christensena), stało się zarazem jasne, że z końcem roku upływa termin na rozwiązanie tej sprawy permanentnie.

Laporta nic z tym jednak nie zrobił i na koniec roku obudził się z ręką w nocniku. Nie udało się zarejestrować nie tylko Olmo, ale i Pau Victora, a władze hiszpańskiej federacji i ligi są nieugięte. Sprawa najprawdopodobniej skończy się w sądzie. Prestiż klubu pod rządami Laporty ucierpiał już nie pierwszy raz.

Joan Laporta w swoim żywiole:

Obrazu rozgardiaszu dopełnia fakt, że pomimo tego, że klub znalazł się na poważnym zakręcie, na wakacjach w Brazylii przebywał dyrektor sportowy Deco. Tylko czy aby na pewno powinniśmy się temu dziwić? Przecież w kwestii tej postaci biliśmy na alarm już rok temu. Michał Zawada, wieloletni „socio” Barcelony, demaskował na naszych łamach Deco, mówiąc o nim wprost, że jest „kumplem Laporty od kokainy”.

  • FC Barcelona zatuszowała wielki skandal. Legendy wyrzucone z klubu za narkotyki

— Gość, który żeni się z gwiazdą porno [mowa o związku Laporty z Marią Lapiedrą, hiszpańską gwiazdą filmów dla dorosłych — red.], a na kluczowe stanowisko bierze sobie kumpla od kokainy, nie wydaje mi się odpowiednią postacią do zarządzania klubem, który ma 1 mld 200 mln euro długu — skwitował Zawada w kolejnej rozmowie.

  • Robert Lewandowski wdepnął w bagno. Druzgocące fakty wyszły na jaw

Lewandowski wiedział, na co się pisze. Przecież gdy zmieniał miejsce zamieszkania na Barcelonę, cały piłkarski świat dopiero dowiadywał się o czymś takim jak dźwignia finansowa. Laporta i jego świta używali jej wtedy do woli, aż przyszedł czas, że się w tym pogubili. Tak to już jest, gdy zwalniasz albo przykładasz rękę do odejścia wielu wartościowych osób, które trzymają w ryzach całą organizację.

Zbyt wielcy, żeby upaśćBarcelona jest oczywiście zbyt wielkim klubem, żeby upaść, ale wszelakie machinacje finansowe musiały w końcu wyjść bokiem. Zwłaszcza że dochodzi już do takich absurdów, że klubowe władze sprzedają na 20 lat miejsca VIP na stadionie, który jeszcze nie powstał. Ani to mądre (kupujący wie, że jesteś pod ścianą, więc nie będzie szastał pieniędzmi), ani to przyszłościowe (długoterminowe zobowiązania będą wielkim problemem dla zarządzających Barceloną za kilka[naście] lat).

Jest w tym też pewna symbolika, że znaczna obniżka formy piłkarzy zbiegła się w czasie z tąpnięciem w klubowych biurach. Tego drugiego można było uniknąć, a pierwszego? Było wręcz bardziej niż pewne, że zapaść fizyczna musi w końcu przyjść. I że rywale rozczytają plan taktyczny Flicka. Jeszcze w październiku Real Madryt dał się złapać aż 12 razy na spalonym, podczas gdy na początku grudnia Real Betis już ani razu.

Wszystkie gole Roberta Lewandowskiego w 2024 r. w LaLidze i w Lidze Mistrzów:

Było też wręcz bardziej niż pewne, że Lewandowski nie będzie przez cały sezon trafiał tak jak na początku. Podobnie jak dwa lata wcześniej późną jesienią znalazł się w odwrocie.

Znów datą graniczną jego dobrej formy strzeleckiej okazał się 26 listopada. W 2022 r. zdobył wtedy pierwszą bramkę w występach na mundialach, Polska wygrała 2:0 i znalazła się bardzo blisko fazy pucharowej. Potem niewiele wskórał w dwóch kolejnych meczach turnieju w Katarze, a po powrocie do Barcelony już do końca sezonu nie wrócił do tej samej dyspozycji strzeleckiej.

Tym razem 26 listopada wstąpił do elitarnego grona i… to by było na tyle.

Robert Lewandowski najlepszy w 2024 r.Nie zapominajmy w tym wszystkim o faktach, z którymi nie sposób polemizować. W minionym roku nikt inny nie strzelił więcej goli w hiszpańskiej ekstraklasie niż on (27). W minionym roku nikt inny spośród napastników lig top 5 nie strzelił więcej goli we wszystkich rozgrywkach niż on (40). I wreszcie — last but not least — oprócz niego tylko dwóch piłkarzy w historii Ligi Mistrzów strzeliło trzycyfrową liczbę goli.

Tyle że po meczu z Brestem, w którym do siatki w tych prestiżowych rozgrywkach trafił po raz 100. i 101., wszystko jakby się zacięło. Potem rozegrał co prawda 391 na 540 możliwych minut, ale gola strzelił tylko Realowi Betis.

Szukający dziury w całym wytknęliby ponadto, że w Sewilli wystarczyło mu dostawić stopę, by wpisać się na listę strzelców. I takie są fakty, tyle że w kolejnych spotkaniach takich okazji miał od groma, ale kończyło się fiaskiem.

Tylko czy aby na pewno to takie znowu zaskoczenie? Przecież podobne pretensje można było mieć do niego nawet po występie przeciwko Realowi w Madrycie. Tak, tak, tym samym, w którym do siatki trafił dwa razy, a po którym niektórzy już wręczali mu Złotą Piłkę za ledwo co rozpoczęty sezon. Zmarnował wtedy przecież dwie inne, nawet dogodniejsze sytuacje, ale poszło to w niepamięć, bo Barcelona wygrała 4:0.

Dwa gole i dwie zmarnowane „setki” Lewandowskiego w meczu z Realem Madryt:

Jednak gdy strzelecka zapaść Lewandowskiego zbiegła się w czasie z gorszą formą i kontuzjami innych kluczowych piłkarzy, pobłażania już być nie mogło. Zwłaszcza że po powrocie ze stolicy Hiszpanii Barcelona ograła jeszcze tylko słabiutki Espanyol w derbach (3:1), by w kolejnych siedmiu meczach wywalczyć jedynie pięć z 21 możliwych do zdobycia punktów w hiszpańskiej ekstraklasie.

Byłoby ich więcej, gdyby m.in. nie zmarnowane okazje Lewandowskiego. Nie da się ukryć, że także przez niego Barcelona spadła na trzecie miejsce w ligowej tabeli. Nie trzeba było długo czekać, by na tapet wrócił temat przyszłości Polaka w stolicy Katalonii.

Robert Lewandowski panem własnego losuSzkopuł jednak w tym, że to Lewandowski ma wszystkie karty w ręku. W teorii każdą umowę można rozwiązać, ale wtedy do tanga trzeba dwojga. A Polak przecież ani myśli opuszczać Katalonię. Ba, on nie tylko latem nie odejdzie, ale i niebawem jego kontrakt zostanie przedłużony.

Laporta potwierdził jakiś czas temu, że umowa zostanie prolongowana o najbliższy sezon, jeśli w obecnym Lewandowski rozegra co najmniej połowę spotkań. Prezes Blaugrany nie doprecyzował, czy chodzi o mecze ligowe, czy o wszystkie rozgrywki, ale nie ma to już większego znaczenia. Musiałoby dojść do całkowitego kataklizmu, by grający praktycznie w każdym meczu Lewandowski nagle miał nie zaliczyć połowy spotkań.

Do tej pory opuścił tylko jeden mecz (był to zarazem jedyny występ, w którym nie grał od pierwszej minuty), więc połowę wszystkich możliwych występów zaliczy najprawdopodobniej najpóźniej na początku lutego.

Wtedy też stanie się jasne, że piłkarzem Barcelony będzie co najmniej do połowy 2026 r. Co najmniej, bo nie jest przecież wcale wykluczone, że obu stronom będzie na rękę, by Polak został w klubie. Lewandowskiego nie ciągnie w inne rewiry, więc nawet wielomilionowa, egzotyczna oferta nie skusi go raczej do przeprowadzki.

Z kolei Duma Katalonii może być zmuszona do związania się z Polakiem na kolejny sezon. Na rynku nie ma zbyt wielu dostępnych środkowych napastników. A zwłaszcza takich, na które Barcelonę stać. No, chyba że Laporta znów wprawi w ruch jakąś dźwignię…

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.

Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

Źródło:Przegląd Sportowy Onet

Data utworzenia:

7 stycznia 2025 05:00

Dziennikarz PS Onet

Powiązane wiadomości

Kiedy konkursy Turnieju Czterech Skoczni? Terminarz i program zawodów

polsat news

Rajd Dakar: Carlos Sainz wycofał się z rywalizacji

rmf24 .pl

Porażka drużyny Stefano Lavariniego w hitowym starciu

polsatsport pl

Zostaw komentarz

This website uses cookies to improve your experience. We'll assume you're ok with this, but you can opt-out if you wish. Zaakceptować Czytaj więcej