“To jest wieczór kuriozalnych sytuacji w Lidze Mistrzów! Najpierw pudło sezonu w starciu Sturmu Graz z Gironą, a teraz coś takiego. Koszmarny błąd Camerona Cartera-Vickersa dał Clubowi Brugge prowadzenie w Glasgow z Celtikiem 1:0. Amerykanin zaliczył gola samobójczego, który spokojnie może kandydować do absurdu roku.”, — informuje: www.sport.pl
Bardziej absurdalnie niż w Grazie się nie da? A jednak! Wtedy jednak nie wiedzieliśmy jeszcze, że to wcale nie będzie największy absurd wieczoru. Martina przebić postanowił Cameron Carter-Vickers. Amerykański środkowy obrońca wyszedł w podstawowym składzie Celtiku Glasgow na mecz z Clubem Brugge. W 26. minucie zrobił jednak coś, czego absolutnie nikt nie mógł się spodziewać, na czele z bramkarzem.
Warto wiedzieć komu się podaje i jak Naciskany przez graczy z Brugii stoper postanowił wycofać piłkę do golkipera. Problem w tym, że nie upewnił się jak ustawiony jest Kasper Schmeichel, a ten nie znajdował się wówczas w świetle bramki. Carter- Vickers posłał jednak podanie w ciemo i skończyło się to dokładnie tak, jak powoli można się domyślić.
Piłka wpadła do siatki, bo „strzał” okazał się wręcz nad wyraz precyzyjny. Schmeichel nie zdążył jej wybić, a Amerykanin zanotował jednego z najbardziej komicznych goli samobójczych, jakie Liga Mistrzów kiedykolwiek widziała. Wyprowadził tym samym rywali na prowadzenie 1:0. Mecz trwa, a w 62. minucie jest 1:1 (w 60. minucie wyrównał Daizen Maeda).