“12 września Iga Świątek została zawieszona z powodu wykrycia w jej organizmie niedozwolonych substancji. Polka odwołała się od decyzji WADA i udowodniła swoją niewinność, jednak przez miesiąc nie mogła pojawić się na korcie. Teraz na jaw wychodzą nowe fakty w sprawie leku, który brała 23-latka.”, — informuje: www.polsatsport.pl
ZOBACZ TAKŻE: Hurkacz ogłosił! Legenda tenisa trenerem Polaka
Polka stanowczo zaprzeczyła temu, że stosowała środki dopingujące. Od samego początku współpracowała z WADA i utrzymywała, że trimetazydyna znalazła się w jej organizmie przypadkowo. Poddała się także dodatkowym kontrolom, by wyjaśnić tę sprawę i udowodnić, że jest niewinna.
Stężenie trimetazydyny było wyjątkowo niskie – wynosiło 0,05 mg/ml. Sportowcy świadomie używający dopingu powinni mieć jej zdecydowanie więcej. Jak się okazało, środek został wykryty w melatoninie, którą zażywała raszynianka. Zanieczyszczona partia została przebadana, a całą sprawę zgłoszono odpowiednim służbom.
Główny Inspektorat Farmaceutyczny postanowił zająć się przebadaniem leku.
„Do Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego dotychczas nie wpłynęły zgłoszenia podejrzenia wady jakościowej dotyczące produktów leczniczych tego podmiotu zawierających wymienione substancje. Doniesienia prasowe traktujemy jako zgłoszenie podejrzenia wady jakościowej produktu leczniczego i podejmujemy działania, w tym niezapowiedzianą inspekcję w miejscu wytwarzania produktu, aby potwierdzić lub wykluczyć wadę jakościową” – napisano na stronie GIF na gov.pl.
Przypomnijmy, że Międzynarodowa Agencja Integralności Tenisa (ITIA) po około miesiącu zdjęła karę nałożoną na Świątek. Z tego powodu mogła ona wziąć udział w WTA Finals w Rijadzie oraz Billie Jean King Cup.
Przejdź na Polsatsport.pl