“Do niezbyt przyjemnej sytuacji doszło po meczu III rundy debla na Australian Open. Francusko-chiński duet Kristina Mladenović – Shuai Zhang pokonał Ukrainkę Ludmyłę Kiczenok i Tajwankę Hao-Ching Chan 7:6(3), 6:2. Gdy starcie zakończyło się, wszystkie cztery zawodniczki tradycyjnie podeszły do siatki, by podziękować sobie za grę. W teorii, bo w praktyce Mladenović oraz Kiczenok rąk sobie nie podały. Dlaczego?”, — informuje: www.sport.pl
Twarda walka z dominującym finiszem Emocjonujący był zwłaszcza pierwszy set. Francuzka i Chinka przegrywały w nim już 0:4, ale gdy wydawało się, że szybko będzie po sprawie, zaliczyły wielki powrót. Odrobiły wszelkie straty, a potem doprowadziły do tie-breaka, w którym były wyraźnie lepsze (7:3). Wypuszczona wielka okazja musiała deprymująco podziałać na Kiczenok i Chan, bo w drugiej partii to one wpadły w tarapaty, tym razem to one przegrywały 0:4. Tyle że w przeciwieństwie do rywalek nie potrafiły odwrócić sytuacji. Poległy 2:6 w drugim secie, a co za tym idzie w całym meczu.
Spięcie po meczu. Francuzka oskarża rywalki Po zakończeniu rywalizacji wszystkie zawodniczki podeszły do siatki, jednak zamiast okazania wzajemnego szacunku każdej z nich, mieliśmy do czynienia z małym spięciem. O ile bowiem obie Azjatki podały z uśmiechem dłonie obu przeciwniczkom, tak Francuzka i Ukrainka nie zrobiły tego względem siebie. Na nagraniu zamieszczonym w sieci wyraźnie widać, jak obie najpierw zwlekają, a potem umyślnie unikają swoich dłoni. Dlaczego tak się stało?
Wyjaśniła to w pomeczowym wywiadzie Mladenović. Francuzka oskarżyła przeciwniczki, zapewne przede wszystkim chodziło o Kiczenok, o niesportowe zachowanie. – Jeśli mam być w pełni szczera, to uważam, że one próbowały niesportowych zachowań, zwłaszcza gdy ja serwowałam na początku meczu. Wywołało to u mnie sporą wściekłość. Pomyślałam wtedy „okej, skoro tak chcecie”. Na szczęście potem razem z moją partnerką opanowałam się, a wręcz użyłam tego, by jeszcze się pobudzić – powiedziała Mladenović.
Francuzka będzie potrzebować teraz sporo opanowania oraz energii, bo w ćwierćfinale ją oraz Zhang czeka duże wyzwanie. Właściwie to nawet na papierze największe, gdyż zmierzą się z rozstawioną z nr 1 parą Katerina Siniakova – Taylor Townsend.