19 listopada, 2024
To najtrudniejsza miłość Igi Świątek. "Nie ogarniam" thumbnail
Tenis

To najtrudniejsza miłość Igi Świątek. „Nie ogarniam”

Iga Świątek jest jedną z najlepszych tenisistek ostatnich lat, ale nie ma szczęścia do gry w reprezentacji Polski. Finały Billie Jean King Cup w Maladze są tego kolejnym przykładem. Jednocześnie Świątek raz jeszcze pokazała, jak bardzo zależy jej na występach w drużynie narodowej, czym ponownie zamyka usta krytykom.”, — informuje: www.sport.pl

Iga witek jest jedn z najlepszych tenisistek ostatnich lat, ale nie ma szczcia do gry w reprezentacji Polski. Finay Billie Jean King Cup w Maladze s tego kolejnym przykadem. Jednoczenie witek raz jeszcze pokazaa, jak bardzo zaley jej na wystpach w druynie narodowej, czym ponownie zamyka usta krytykom.

United Cup 2023 – łzy Igi Świątek po meczu z Jessiką Pegulą i porażka w półfinale z USA. United Cup 2024 – przegrana Polski w finale z Niemcami, ponownie silne emocje u naszej tenisistki. Teraz przegrany półfinał Billie Jean King Cup w Maladze z Włoszkami, po którym koleżanki z reprezentacji szybko zaczęły pocieszać Świątek. Nasza najlepsza tenisistka nie ma łatwo w drużynie narodowej.

Zobacz wideo Iga Świątek wybrała nowego trenera. „Jestem bardzo podekscytowana”

Co za walka Świątek w Maladze Iga Świątek musi mieć świadomość, że pcha drużynę narodową w górę – czy to w rozgrywkach kobiecych Billie Jean King Cup, czy mieszanych damsko-męskich United Cup. W Maladze znów wywiązała się z tego zadania w znakomitym stylu. Choć nie jest jeszcze w idealnej formie, niedawno wróciła po dwumiesięcznej przerwie i nie poszło jej najlepiej w WTA Finals w Rijadzie – w finałach w Hiszpanii dała z siebie absolutnie wszystko.

– Jestem tak zmęczona, że w ogóle nie mogę ogarnąć tego, co się dzieje. Nie sądzę, bym jutro miała w sobie jakąkolwiek siłę po przebudzeniu. Obstawiam, że będę cała obolała – mówiła Świątek na konferencji po meczu z Włoszkami.

To nie może dziwić. Świątek zagrała w Maladze trzy mecze singlowe i dwa w deblu. Na korcie spędziła od piątku aż 10 godzin i 48 minut. To bardzo duża dawka wysiłku fizycznego i mentalnego. Była prawdziwą liderką w każdym ze spotkań. Jedyną porażkę poniosła w nocy z poniedziałku na wtorek w deblu z Katarzyną Kawą. Włoszki Sara Errani i Jasmine Paolini, mistrzynie olimpijskie z Paryża, okazały się minimalnie lepsze.

Nie ma szczęścia do kadry Z tych pojedynków zapamiętamy wiele i będzie wśród tych wspomnień obrazek zaobserwowany tuż po meczu – gdy Świątek siedzi smutna na ławce, podchodzą do niej kolejne koleżanki z kadry, chcą ją pocieszyć. Piękny dowód na dobrą atmosferę w zespole. Nie zmienia to jednak faktu, że turnieje reprezentacyjne pozostają pechowe dla naszej najlepszej tenisistki.

Świątek sezon kończy minimalną porażką w walce o finał BJKC, a zaczęła niepowodzeniem finałowym w United Cup. W Australii w meczu z Niemcami do sukcesu brakowało jeszcze mniej. Świątek pokonała bowiem Angelikę Kerber, a następnie Hubert Hurkacz miał dwie piłki meczowe w starciu z Alexandrem Zverem. Przegrał, a następnie duet Hurkacz – Świątek okazał się o włos gorszy od pary Zverev-Siegemund. Wtedy Świątek także musiała przeżywać gorycz rozczarowania.

Jeszcze trudniejsze emocje przyszły rok wcześniej, gdy reprezentacja Polski odpadła w półfinale United Cup z USA. Mecz zaczął się od niepowodzenia Świątek z Jessiką Pegulą. Polka nie mogła wtedy powstrzymać łez, nie pomagało pocieszanie ze strony kapitan Agnieszki Radwańskiej. Świątek mogła mieć świadomość, że bez punktu z jej strony drużynie będzie jeszcze trudniej o awans do finału.

Indywidualne występy z orzełkiem na piersi także nie przynosiły bezwarunkowej radości. Podczas niedawnych igrzysk olimpijskich w Paryżu Świątek nie zdołała wywalczyć upragnionego złotego medalu. Lepsza w półfinale okazała się od niej Chinka Qinwen Zheng. Brązowy krążek to wielki sukces, ale celem było złoto. Z kolei trzy lata wcześniej cała Polska śledziła, jak w Tokio nasza tenisistka długo płakała po niepowodzeniu w drugiej rundzie imprezy olimpijskiej.

Te emocje po meczach reprezentacji, także pozytywne, jak choćby po wygranej z Czeszkami w sobotę, pokazują jak ważne dla Świątek pozostają starty reprezentacyjne. Raz jeszcze zamyka usta tym krytykom, którzy zarzucali jej, że ważniejsze są dla niej występy pod własnym nazwiskiem w Wielkim Szlemie czy turniejach WTA.

Kolejny dowód przyjdzie za nieco ponad miesiąc. Świątek znów wystąpi w United Cup, kosztem startów indywidualnych w Brisbane czy Adelajdzie z cyklu WTA. Nie musiałaby wybierać turnieju reprezentacyjnego jako formy przygotowań do Australian Open. Mogłaby śladem wielu czołowych zawodniczek świata postawić na imprezy z głównego cyklu kobiecego tenisa. A jednak kolejny raz zagra w kadrze – oby tym razem skończyło się to awansem do finału, a tam zwycięstwem.

Powiązane wiadomości

Iga Świątek przemówiła po porażce. „Nie mogę ogarnąć, co się dzieje”

sport. pl

Włosi najbardziej obawiali się tego meczu. Nagły zwrot akcji

sport. pl

Nadal szczery jak nigdy dotąd. Poszło w świat. „To nie ma sensu”

sport. pl

Zostaw komentarz

This website uses cookies to improve your experience. We'll assume you're ok with this, but you can opt-out if you wish. Zaakceptować Czytaj więcej