“Aryna Sabalenka grała z dużą intensywnością i agresją, ale Jasmine Paolini dzielnie odpierała jej napór. Włoszka w drugim secie mogła imponować kreatywnością i odwagą, momentami przejmowała inicjatywę i była bliska wygrania przynajmniej jednej partii. Ostatecznie górą była Białorusinka, która pokonała czwartą rakietę świata w dwóch setach 6:3, 7:5. Sabalenka jest pewna półfinału, a z marzeniami o wyjściu z grupy pożegnała się Jelena Rybakina.”, — informuje: www.sport.pl
Mocne otwarcie Sabalenki, ale Paolini potem zaskoczyła Od samego początku Sabalenka chciała, by mecz toczył się na jej warunkach. Miała bardzo mocny serwis i jeszcze mocniejsze uderzenie z forhendu. Paolini starała się wszystko przyjmować, ale kiedy Białorusinka posyłała piłki odchodzące od kortu, to nie miała szans na odegranie.
Po kilkunastu minutach gry mieliśmy wynik 4:0 w pierwszym secie. Różnica klas i jakości była aż nadto widoczna. Ale w piątym gemie Paolini zaczęła grać znacznie odważniej. Częściej podejmowała ryzyko, skracała pole gry. I to działało z wymiernym skutkiem. Sabalenka nie miała za bardzo pomysłu, jak temu zaradzić. Po jednym z zagrań przeciwniczki aż padła na kolana. Straciła równowagę i nie dowierzała, jak potoczyła się akcja. Nagle zrobiło się tylko 4:2 dla Białorusinki, Włoszka była bliska złapania kontaktu.
Ale w siódmym gemie Sabalenka zaczęła grać bardziej technicznie, co skutkowało gubieniem Paolini przy siatce lub odrzucaniem jej od kortu. Dzięki większemu wachlarzowi zagrań Białorusinka była w stanie utrzymać przewagę nad Włoszką i finalnie wygrać seta 6:3.
Zaskakująca Paolini, niestabilna Sabalenka Początek drugiego seta to była całkowita odwrotność pierwszej partii. Paolini zaliczyła piorunujące wejście. Przełamała rywalkę i prowadziła 2:0. Dobrze poruszała się po korcie, grała odważnie przy serwisie i returnie. Poziom jej gry rósł z każdą kolejną akcją, z coraz większą łatwością potrafiła znaleźć przestrzeń do posłania winnerów.
Ale w trzecim gemie Sabalenka wrzuciła wyższy bieg, grała jak wściekła. Odrobiła straty z nawiązką. Biła piłki jeszcze mocniej, grała jeszcze szybciej. Dotychczasowy pomysł Paolini na grę przestał działać, musiała wymyślić coś nowego. Przegrywała 2:4, mecz jej uciekał.
I nagle Włoszka wspięła się na wyżyny swoich możliwości. Grała naprawdę efektownie, przejmowała kontrolę nad tym spotkaniem. Grała w stylu Sabalenki. Bardzo mocno uderzała z forhendu, wykorzystywała całą szerokość kortu. Gdy mogła, zaskakiwała odegraniem na ciało – wtedy Sabalenka była zmuszona do nieczystych zagrań.
Niespodziewanie Sabalenka została drugi raz w tym secie przełamana i zrobiło się 5:4 dla Włoszki. Widać było, że liderka światowego rankingu denerwowała się, spieszyła się ze swoimi zagraniami.
Obie zawodniczki imponowały forhendem i grą w defensywie, broniąc piłki niemożliwe do odegrania. A odgrywały je w jeszcze bardziej nieprawdopodobny sposób. Dziesiąty i jedenasty gem toczyły się na kosmicznym poziomie.
Paolini może żałować, że nie wykorzystała dwóch setboli. Gdyby ugrała seta, byłaby to duża niespodzianka. Ale nie miała żadnego zagrania na zamknięcie tej partii. Sabalenka wesza na jeszcze wyższy poziom w końcówce drugiego seta. Znów odwróciła jego losy, posłała kilka pewnych forhendów i wygrała 7:5, a cały mecz 2:0.
Tym samym Sabalenka zapewniła sobie pierwsze miejsce w grupie fioletowej i awans do półfinału oraz odebrała jakiekolwiek nadzieje Jelenie Rybakinie na wyjście z grupy.
W ostatniej kolejce Sabalenka zagra z Rybakiną, a Paolini z Qinwen Zheng.