“– Rzeczywiście mógł stwierdzić w pewnym momencie, że ma serdecznie dość – tak o rozstaniu Tomasza Wiktorowskiego z Igą Świątek mówił Lech Sidor. Na początku miesiąca polska tenisistka ogłosiła koniec współpracy z trenerem. Od razu ruszyły spekulacje, czym było to podyktowane. Swoją teorię ma także były zawodnik i komentator Eurosportu. Zwrócił uwagę na jedną kwestię.”, — informuje: www.sport.pl
Sidor wskazał, co stało za pożegnaniem Wiktorowskiego. „Nawet sama Iga mówiła…” Sam zainteresowany nie wskazał jednoznacznego powodu. – (Rozstanie – red.) Było po prostu koniecznością. Nigdy nie podejmowaliśmy nagłych, a przede wszystkim nieprzemyślanych decyzji – mówił w wywiadzie dla portalu WP SportoweFakty. Swoją hipotezę przedstawił za to Lech Sidor.
Były tenisista, a później szkoleniowiec i komentator telewizyjny wystąpił w „Podkaście Eurosportu”. Wskazał tam na jedną prozaiczną rzecz. – Pozostaje sprawa wypalenia zawodowego. Nawet sama Iga mówiła, że teraz czas na odpoczynek dla trenera, że należy mu się długi urlop itd. – przypomniał. W ten sposób nawiązał do posta naszej tenisistki, w którym informowała o zakończeniu współpracy. „Wiem, że chce trener spędzić trochę czasu z bliskimi i odpocząć po tych intensywnych latach. Mało kto zasłużył na co najmniej kilkumiesięczne wakacje” – pisała wówczas.
Oto kulisy pracy trenera Świątek. „Straszna katorga” Jak tłumaczył Sidor, praca trenera tenisowego wcale nie należy do przyjemnych. Wiąże się bowiem z ciągłym przebywaniem poza domem i sporymi nerwami. – Pamiętajmy, że po rozstaniu z Radwańską też wydawało się, że trochę ma dosyć tego świata, bo nie wszyscy wiedzą, że to tak fajnie wygląda tylko w telewizorze. Natomiast na bieżąco to jest straszna katorga. Ja jestem w stanie wejść w skórę Wiktorowskiego i rzeczywiście mógł stwierdzić w pewnym momencie, że ma serdecznie dość. Bo to jest strasznie monotonny rygor. To są korty, hotel, hotel, korty… To się tak ludziom tylko wydaje, że to jest piękne życie – argumentował.
Sidor nie spodziewa się więc, aby Wiktorowski szybko podjął nową pracę – nawet z Hubertem Hurkaczem, który wciąż poszukuje trenera po rozstaniu z Craigiem Boyntonem. – Trener ma potężny stres. Chyba to jest dla wszystkich oczywiste. Kiedy zaczynał pracę z Radwańską, to Wiktorowski był szatynem, jak kończył, to był szpakowaty. Jak zaczynał ze Świątek, to był szpakowaty, a jak kończy, to jest siwy jak gołąb. To też jest dowód na to, że to jest praca, która potężnie szarpie nerwy – podsumował, sugerując, że Wiktorowskiemu należy się odpoczynek.