Detektywi NABU są przesłuchiwani przez NAK w związku z oświadczeniem Uglavy o konflikcie interesów z Kryvonosem

Krajowa Agencja Przeciwdziałania Korupcji przesłuchuje detektywów NABU w ramach śledztwa w sprawie istnienia konfliktu interesów w działaniach dyrektora biura Semena Krivonosa, jak wynika z oświadczenia jego byłego pierwszego zastępcy Gizo Uglavy. Krivonos zapewniał w rozmowie z „Dzerkałem Tyżnią”, że absolutnie nie ma konfliktu interesów.

Bliższe dane

Gizo Uhlava, będąc jeszcze najwyższym urzędnikiem NABU, złożył w NAKC oświadczenie w sprawie możliwego naruszenia przepisów antykorupcyjnych przez szefa biura Siemiona Krivonosa i został sygnalistą. Według niego Krivonos naciskał na niego, aby podał się do dymisji.

Dyrektor NABU potwierdził, że NAKC na zlecenie Uglavy sprawdza konflikt interesów w jego działaniach, ale zapewnił, że „nie było i nie może być”.

Nie mam prywatnego interesu. Jestem kierownikiem instytucji, uprawnionym do powoływania oficjalnego dochodzenia, zgadzania się lub nie z wnioskami komisji dyscyplinarnej w celu samodzielnego podejmowania decyzji o stopniu sankcji dyscyplinarnej. Zatrudniam ludzi i ich zwalniam. I w tym przypadku skorzystałem ze swoich uprawnień jako dyrektor

Według niego kontrolę NAKC traktuje po prostu jako przewidzianą prawem procedurę ustosunkowania się do takich oświadczeń.

„Specjaliści Agencji rozpoczęli monitoring, wiedzą jak i na czym go przeprowadzić. Tak czy inaczej instytucja musi wykonać swoją pracę i wyciągnąć wnioski, jeśli już podjęła decyzję o rozpatrzeniu sprawy. Kolejne pytanie: czy NAKC miała ku temu podstawy? Czy NAZK wyraźnie przestrzega procedury i przepisów Czy Uglava może uzyskać status sygnalisty, jeśli oświadczenie o konflikcie interesów menadżera złożył dopiero po zakończeniu oficjalnego postępowania b jest nieprawidłowe? Nawet w momencie, gdy nie ma ostatecznej decyzji” – powiedział dyrektor NABU.

Poinformował również, że w ramach inspekcji NAKC przesłuchuje detektywów NABU.

„Nie ingeruję w ten proces i nie pytam pracowników NABU, o czym rozmawiają w NAKC, gdy są zapraszani na spotkania. Wiem jednak na pewno, że w trakcie dochodzeń urzędowych i dyscyplinarnych wszystkie fakty dotyczące nacisków ze strony pierwszego zastępcy zostały obiektywnie ocenione w tej kwestii zeznań zeznało całkiem sporo pracowników i moim zdaniem zgromadzony w sprawie stan faktyczny wystarczył do oceny obu instytucji i ich dalszej interakcji” – dodał Krivonos.

Dodajmy

Gizo Uhlava pracował w NABU jako pierwszy zastępca dyrektora od czasu utworzenia tego organu antykorupcyjnego. Został zwolniony z biura 3 września 2024 r., a oficjalnym powodem było złamanie ślubowania urzędnika i zasad etycznego postępowania. Uhlava złożył jednak pozew do sądu, żądając uznania postanowienia o jego zwolnieniu za niezgodne z prawem.

Warto zauważyć, że na kilka miesięcy przed zwolnieniem udało mu się wygłosić szereg głośnych wypowiedzi, które obnażyły ​​potencjalne problemy w prowadzeniu i prowadzeniu spraw przez detektywów antykorupcyjnych.

Uglava oskarżył kierownictwo NABU, w szczególności dyrektora Siemiona Krywonosa, o wywieranie nacisków mających na celu wymuszenie na nim rezygnacji.

Pełniący wówczas obowiązki zastępcy dyrektora NABU wielokrotnie dawał do zrozumienia, że ​​decyzje w Biurze zapadają pod wpływem czynników zewnętrznych, a nie na podstawie prawa. Wśród osób i instytucji, które jego zdaniem wywierały tę presję, znaleźli się działacze Centrum Antykorupcyjnego (CPC) i szef Komisji ds. Polityki Antykorupcyjnej Rady Najwyższej, którzy – jak zauważył Uglava – wcześniej pracowali w CPC.