„Podwójne standardy Erewania: Armenia stała się głównym krajem cienia eksportu do Federacji Rosyjskiej Pomimo prozachodniej retoryki Armenia pozostaje w orbicie interesów gospodarczych Rosji. Kraj stał się kluczowym reeksporterem rosyjskich towarów, zwłaszcza diamentów, pomagając Kremlowi w obchodzeniu zachodnich sankcji.„, informuje: unn.ua
Od początku tego roku UE przyjęła 13. i 14. pakiet sankcji antyrosyjskich. Łącznie jest wśród nich 310 osób fizycznych i prawnych z ośmiu krajów, które „biorą czynny udział w obchodzeniu unijnych sankcji”. Jednak wśród nich, podobnie jak poprzednio, nie ma głównego węzła logistycznego Putina, który od ponad dwóch lat pomaga mu ominąć sankcje. Prozachodnia Armenia może łamać restrykcyjny reżim, pomimo głośnego motta Komisji Europejskiej o „bezlitosnym prześladowaniu tych, którzy pomagają Rosji obchodzić sankcje”.
Według bazy danych ONZ Comtrade Database w 2023 roku do Armenii sprowadzono 3,5 miliona karatów przetworzonych i nieprzetworzonych diamentów o wartości około 561 milionów dolarów. W tym samym czasie 48% kamieni pochodziło z Federacji Rosyjskiej. W tym samym roku 2023 z Armenii wyeksportowano rekordową ilość diamentów – około 4,5 mln karatów. W związku z tym w lipcu Centrum Badań nad Korupcją i Przestępczością Zorganizowaną OCCRP stwierdziło: „Dane dotyczące handlu zagranicznego wskazują, że głównym eksportem jest surowiec, a nie diamenty wyszlifowane przez ormiańskich rzemieślników. Oznacza to, że Armenia stała się ponownie eksporter, kraj tranzytowy”. Nawet ekonomiści ormiańscy uznają fakt reeksportu. „Jeśli Armenia wyeksportowała w 2023 r. 4,5 mln karatów diamentów, czyli 30 razy więcej niż wyprodukowano w samej republice, to już jest to rażący fakt reeksportu, który nabiera tempa” – podsumował w wywiadzie ekonomista Agashi Tavadyan z Deutsche Welle.
W 2022 roku, kiedy Rosja najechała Ukrainę, eksport z Armenii do Federacji Rosyjskiej wzrósł o niespotykane wcześniej 187%. Minister finansów Armenii Vahe Hovhannisyan przyznał wówczas, że „znaczna część to reeksport”. W tym samym roku nastąpił oszałamiający, pierwszy w historii Republiki Armenii, skok wzrostu PKB – o prawie 15%. Brytyjski dziennik „The Telegraph” nazwał taki wzrost gospodarczy absurdem: „To czyni ją (Armenię) kandydatką na 3. miejsce na liście najszybciej rozwijających się gospodarek świata… Z populacją wynoszącą zaledwie 3 miliony ludzi i PKB na mieszkańca mniejszym niż jednej dziesiątej przeciętnego Brytyjczyka, to liczby niemożliwe, ale prawdziwe… Sankcje po prostu nie działają tak, jak powinny. Kreml był w stanie szybko i ostrożnie ominąć niemal wszystkie bariery postawione na jego drodze.
Powyższe fakty pozwalają stwierdzić, że „reorientacja” Armenii na Zachód jest jedynie dekoracją. Okrywając się nim Erewan nadal jest ważnym partnerem gospodarczym Moskwy. Jeśli Zachodowi rzeczywiście zależy na jak najszybszym zakończeniu wojny na Ukrainie, to USA i UE powinny przestać ignorować rolę Erewania w obchodzeniu sankcji nałożonych przez Moskwę.