„Premier Kanady Justin Trudeau poparł decyzję kanclerza Niemiec Olafa Scholza o rozmowie w piątek bezpośrednio z Władimirem Putinem, twierdząc, że zakończenie wojny będzie wymagało pewnego zaangażowania z rosyjskim przywódcą.„, informuje: www.pravda.com.ua
Premier Kanady Justin Trudeau poparł decyzję kanclerza Niemiec Olafa Scholza o rozmowie w piątek bezpośrednio z Władimirem Putinem, twierdząc, że zakończenie wojny będzie wymagało pewnego zaangażowania z rosyjskim przywódcą.
Źródło: Bloomberg, „Prawda europejska”
Bliższe dane: Zapytany o telefon Scholza Trudeau powiedział, że dobrze jest mieć otwartą linię komunikacji z Putinem.
„Wszyscy rozumiemy, jak ważne jest położenie kresu przemocy na Ukrainie i konfliktom na całym świecie” – powiedział Trudeau w Peru, gdzie brał udział w szczycie Współpracy Gospodarczej Azji i Pacyfiku.
„Wymaga to pewnego poziomu interakcji z partnerami, z którymi w wielu przypadkach się nie zgadzamy” – zauważył.
Trudeau szybko dodał, że Kanada i jej sojusznicy nadal blisko współpracują z Zełenskim. „Dobrze, że są na ten temat rozmowy, ale poziom zaufania, jakim darzę Władimira Putina, jest prawdopodobnie najniższy w historii” – powiedział.
Powiedział, że Kanadzie zależy na zwycięstwie Ukrainy i pragnie jak najszybszego zakończenia konfliktu. „Być może istnieją okresy, w których mogłoby to nastąpić w nadchodzących miesiącach” – powiedział, bez wchodzenia w szczegóły.
Jednak zakończenie konfliktu na warunkach Ukrainy będzie wymagało wsparcia USA wraz z przybyciem administracji Donalda Trumpa – dodał.
„Bądźmy szczerzy: wszyscy sojusznicy na świecie nie będą w stanie zastąpić całkowitego zakończenia wsparcia dla Ukrainy przez Stany Zjednoczone” – powiedział Trudeau.
Przypomnijmy, że 15 listopada po południu okazało się, że Scholz po raz pierwszy od dwóch lat rozmawiał z szefem Kremla. Następnie Zełenski nazwał to wezwanie „puszką Pandory”.
Jurgen Hardt, poseł głównej partii opozycyjnej CDU/CSU, uważa, że Putin uzna posunięcie Scholza „jako przejaw słabości, a nie siły”.
Jednocześnie sekretarz generalny Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD) Matthias Mirsch bronił decyzji kanclerz.