„Pan Ilya ma 48 lat. W wojsku – od maja 2022 r. Wstąpił w szeregi 51. oddzielnego batalionu strzeleckiego 63. oddzielnej brygady zmechanizowanej Sił Zbrojnych Ukrainy. Specjalność księgowa wojskowa — strzelec maszynowy. Za nim służba wojskowa na Krymie,…„, informuje: armyinform.com.ua
Przeczytaj dla: 3 min. 8 listopada 2024, 6:26
Pan Ilya ma 48 lat.
W wojsku – od maja 2022 r. Wstąpił w szeregi 51. oddzielnego batalionu strzeleckiego 63. oddzielnej brygady zmechanizowanej Sił Zbrojnych Ukrainy. Specjalność księgowa wojskowa — strzelec maszynowy.
Za nim służba wojskowa na Krymie, w Teodozji, od 1994 do 1996, po ogłoszeniu przez Ukrainę niepodległości. Służył w szeregach batalionu budowlanego. Wspomina, jak jego jednostka wojskowa długo nie mogła „pożegnać się” z sowieckimi „gwiazdami” na mundurze – choć sąsiednia jednostka przerzuciła się już na trójzęby.
W życiu cywilnym udało mu się opanować wiele zawodów: kierowca, drwal, ochroniarz i leśniczy.
Pochodzi z Zakarpacia — z Mukaczewa.
„Dlaczego wstąpiłem do wojska w 2022 roku? Bo zrozumiałam, że jeśli wszyscy zostaną w domu, Rosjanie mogą być u mnie na wyciągnięcie ręki. Poza tym moi bracia poszli na wojnę. Gdy się o tym dowiedziałem, też poszedłem na wojnę. Czy żałuję, że przez cały czas wojny na pełną skalę szedłem do wojska? Nie” – mówi wojskowy.
Za wojskowym znajduje się wiele gorących obszarów, w tym bitwy o Bachmuta.
Teraz jest na trudnym kierunku Łymańskiego. Któregoś dnia, pod koniec października, podczas misji bojowych zniszczył do 10 żołnierzy wroga i uniemożliwił przebicie się na jego pozycje.
Wojsko wspomina:
„Właśnie byłem na szkoleniu – opanowywałem nowy pojazd bojowy MTLB. Wrócił w sobotę, w poniedziałek pełnił służbę na froncie. I oto oni (Rosjanie – wyd.) idą 20 metrów ode mnie. Pytam: „Rosjanie? Rzuć broń!”. Ustawili się w szeregu jak gęsi. Broń nie została rzucona. strzeliłem. Po kilku godzinach przyszła nowa partia. Do nich też strzelał – lakonicznie wspomina dowódca jednostki.
Najstraszniejsza rzecz, mówi pan Ilya, podczas inwazji na dużą skalę miała miejsce, gdy jego bracia byli po jednej stronie bitwy, a on po drugiej.
„To było przerażające, czy ich jeszcze zobaczę: czy ja przeżyję, czy oni przeżyją. Wtedy było naprawdę strasznie. Ale wszyscy przeżyli, dzięki Bogu. Ciężko jest stracić przyjaciół… Ostatnio straciłem bliskiego przyjaciela: spadła mina i został raniony odłamkami. Wyciągnąłem go z rowu, wciągnęli go na noszach do samochodu, ale niestety nie zabrali go do szpitala. Pozostało troje dzieci i żona…”.
Podczas tych wydarzeń pan Ilya doznał wstrząśnienia mózgu. Teraz w trakcie leczenia.
Ale w czasie wojny starają się znaleźć czas na żarty – dokąd byśmy bez tego poszli.
„Kiedyś powiedzieli temu gościowi: «Słuchaj, dowódca pilnie cię szukał! Biegnij do niego najszybciej jak potrafisz!”. Pospieszył, przebiegł 300 metrów i dopiero wtedy przypomniał sobie, że dowódca był na wakacjach. Zatrzymał się i odwrócił, a ja i moi przyjaciele leżeliśmy w milczeniu i śmialiśmy się” – wspomina pan Ilia.
Zapotrzebowanie na ludzi w jego dziale jest wyczuwalne – mówi pan Ilya. Podkreśla jednak, że potrzebni są niezawodni wojownicy.
„Muszę mieć pewność, że mój brat mnie nie zawiedzie i nigdzie nie ucieknie. Podobnie jak u jego dowódcy. I to właściwie jest jedno z głównych zadań dowódcy: wojownik nie powinien się go bać. Powinien swoim zachowaniem zachęcać go, aby dobrze wykonywał swoje obowiązki, a nie „skakał na nartach” i wracał do domu. Trzeba traktować swoich żołnierzy humanitarnie, inaczej nie będzie dobrym żołnierzem, nie będzie chciał służyć”.
Na pytanie, jakie będzie zwycięstwo w wojnie rosyjsko-ukraińskiej, pan Ilja odpowiedział:
„Kiedy wrócę do rodziny. Kiedy moi bracia cali i zdrowi wrócą do swoich rodzin. Kiedyś nadejdzie taki czas, kiedy wszyscy zbierzemy się w jakiejś kawiarni i usiądziemy razem, wspominając nabożeństwo, wspominając tych, których nie ma z nami. Pamiętajmy o wszystkim, co dobre i mniej dobre… To będzie dla mnie zwycięstwo.
Zdjęcie z osobistego archiwum Ilyi Dobosha