„Jakie są największe dzienne straty Rosjan? Ale co jest teraz najstraszniejsze na froncie? Wojskowy powiedział o tym naszym korespondentom: „Witajcie, dotarliśmy, jesteśmy” „Byliśmy z drużbą…„, informuje: armyinform.com.ua
Przeczytaj dla: 3 min. 14 grudnia 2024, 6:14
Jakie są największe dzienne straty Rosjan? Ale co jest teraz najstraszniejsze na froncie? Wojskowy powiedział naszym korespondentom:
„Witajcie, jesteśmy tutaj” „Drużbą i ja byliśmy od początku inwazji na dużą skalę na DFTG. A w 2023 roku wspólnie wstąpili w szeregi Sił Zbrojnych.
Rozpoczynając służbę w brygadzie, początkowo mianowano mnie na stanowisko dowódcy wydziału. A potem przyszedł starszy sierżant brygady, rozmawiał z naszymi oficerami i zostałem mianowany zastępcą dowódcy plutonu.
Zdjęcie: Olena Khudyakova / ArmiyaInform Od września 2023 roku przebywam już w rejonie działań wojennych w obwodzie donieckim. Wykonywał zadania w KSP kompanii na stanowisku starszego sierżanta. Nasze „ptaki” latały, patrzyły, a ja odpowiednio korygowałem działania naszych żołnierzy w stacji radiowej. Do moich obowiązków należało także wprowadzanie i wyprowadzanie ludzi na stanowiska.
Wróg codziennie do nas strzelał, codziennie grupy szturmowe atakowały nasze pozycje. Mogli wysłać przeciwko nam jednego ze swoich szturmowców, mogli wysłać dwóch i mogli wysłać dziesięciu na raz. Widzieliśmy, jak „ptaki” zaczynają się wspinać. A nasi chłopcy na pozycjach zostali już ostrzeżeni przez radio, że zbliża się do Was ruch z takiego a takiego kierunku, bądźcie gotowi.
Walczyliśmy za pomocą broni strzeleckiej, granatników i moździerzy.
Zdarza się, że najpierw ich artyleria „leje” na nas, a potem piechota wspina się na nas. A czasami szturmują bez artylerii.
Czasem nawet zdarzało się, że nasze szanse się przełamały. A nasi już tam rzucali w nich granatami. Z reguły żołnierzom wroga mówi się, że na naszych pozycjach nie ma nikogo. Przychodzą, a tam – „cześć, dotarliśmy, jesteśmy”.
Zdjęcie: Olena Khudyakova / ArmiyaInform Łopata jest Twoim najlepszym przyjacielem Ich straty są ogromne. Jakoś tak się złożyło, że w ciągu kilku godzin zabiliśmy około 70 okupantów. Jest jednocześnie ranny i zabity. Ale ich ciężko ranni nie wracają. I nie są ewakuowani, z wyjątkiem jakiegoś funkcjonariusza. A jeśli jest lekko ranny, musi sam wrócić. Czasami nawet przychodzą do nas, żeby się poddać. Ponieważ ich własni ludzie mogą ich tam zastrzelić.
A ci więźniowie mają jedną piosenkę: nie strzelałem, kazano mi iść dalej, złapano mnie na ulicy, zmobilizowano…
Raz złapaliśmy oficera. Młodszy porucznik. A potem dzięki niemu uzyskaliśmy dostęp do ich streamów wraz z mapami. Bardzo nam to pomogło w późniejszym planowaniu, ponieważ mogliśmy zobaczyć, gdzie latają ich drony. Jeśli widzieliśmy na ich potokach, że wrogi „ptak” wisiał nad jakimś miejscem, to tam nie udaliśmy się.
A teraz, już w 2024 roku, obserwujemy to na pozycjach: jeśli nadlatuje jakiś doświadczony samolot szturmowy wroga, to jest on w zbroi, w hełmie, z karabinem maszynowym, a za nim stoi dwóch tragarzy, niosących BC w plecakach. A ci tragarze są bez broni.
…Nasi nowi rekruci, którzy dopiero wchodzą na stanowisko, muszą być gotowi na wszystko. Najważniejsze to słuchać, myśleć i kopać. Kopać oznacza myśleć o uratowaniu życia. Im głębiej kopiesz, tym lepiej. Łopata jest Twoim najlepszym przyjacielem.
Najstraszniejsze jest teraz FPV i drony z resetami. Ponieważ słyszysz moździerz i rozumiesz, że będzie leżał gdzieś w pobliżu, rozumiesz przez dźwięk. Dlatego zaprawa, powiedzmy, nie jest już taka straszna”.