“Prezydent Donald Trump polecił firmie SpaceX jak najszybsze sprowadzenie na Ziemię dwojga astronautów, których NASA – jak twierdzi – „praktycznie porzuciła” na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej od ubiegłego lata. Właściciel firmy Space X, Elon Musk odpowiada na swoim portalu społecznościowym X: „Zrobimy to” i dodaje: „To straszne, że administracja Bidena zostawiła ich tam tak długo”. Na razie nie wiadomo, jak miałaby wyglądać realizacja tych planów. Istnieje jednak scenariusz, który mógłby doprowadzić do opóźnienia lotu, w którym ma brać…”, — informuje: www.rmf24.pl
Boeing przeprowadził testy naziemne, które wykazały, że kapsuła powinna móc bezpiecznie wrócić na Ziemię, ale po miesiącach zastanawiania NASA się na to nie zdecydowała. Starliner faktycznie bezpiecznie wrócił na Ziemię pusty, a dla Wilmore’a i Williams zarezerwowano miejscówki na pokładzie pojazdu Crew Dragon firmy Space X, który wystartował na orbitę pod koniec września. Pierwotnie jego załoga (Crew-9) miała liczyć cztery osoby, ale ograniczono ją do dwóch, zostawiając dwa puste fotele. Ten plan przewidywał już przedłużenie misji Wilmore’a i Williams co najmniej do lutego, kiedy Crew-9 miała planowo wracać na Ziemię, po przybyciu swojej zmiany (Crew-10).
Pod koniec minionego roku okazało się jednak, że Space X ma problemy przy konstrukcji nowego Crew Dragona dla załogi Crew-10 i jej misję na orbitę opóźniono co najmniej do końca marca. NASA przez wszystkie te miesiące zapewnia, że stan zdrowia „Butcha” i „Suni” nie budzi obaw, oni sami deklarują też, że w pracy astronauty takie nieprzewidziane okoliczności się zdarzają, więc nie mają się specjalnie na co skarżyć. Misja transportowa dostarczyła też niezbędne dla nich zapasy i wyposażenie.
I tu pojawia się pytanie o przyczyny nagłej interwencji Donalda Trumpa i sposób, w jaki Elon Musk zamierza ich powrót z orbity przyspieszyć. Amerykańskie media i blogerzy widzą tu kilka możliwości, przy czym żadna z nich nie budzi entuzjazmu.
Pierwsza opcja to powrót Crew-9 z dwójką ze Starlinera jeszcze przed lotem Crew-10 na orbitę. To coś, czego NASA nie próbowała, dbając o ciągłość pracy ISS. W takim wariancie na orbicie pozostałby tylko jeden astronauta NASA, Donald Pettit i dwóch kosmonautów Roskosmosu: Aleksiej Owczinin i Iwan Wagner.
Drugi wariant komplikowałby sprawę jeszcze bardziej. Jeśli Barry Wilmore i Sunita Williams mieliby wracać Crew Dragonem załogi Crew-9 sami, astronauta NASA Nick Hague i kosmonauta Roscosmosu Aleksandr Gorbunow pozostaliby na orbicie bez możliwości powrotu, a załoga Crew-10 także musiałaby być zmniejszona do dwóch osób.
I tu pojawia się wariant trzeci. Jak pisze portal spacenews.com: „pojawiły się branżowe plotki o dodatkowych problemach ze statkiem kosmicznym Crew Dragon, które mogłyby jeszcze bardziej opóźnić misję Crew-10”. To – zdaniem spacenews.com – mogłoby skłonić SpaceX do użycia Crew Dragona przygotowywanego do misji AX-4 Axiom Space. To właśnie lot z udzialem polskiego astronauty Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego.
NASA nie komentuje sprawy. Firma Axiom już wcześniej zaprosiła na jutrzejszą konferencję prasową całej czteroosobowej załogi AX-4, amerykańskiej astronautki Peggy Whitson, Shubhanshu Shukli z Indii, Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego i Tibora Kapu z Węgier. Ich misja była ogólnie zapowiadana na wiosnę bieżącego roku. Pytania o możliwość jej opóźnienia z pewnością padną.