“Ukraińcy nie chcą tylko szybkiego zakończenia konfliktu. Chcą pokoju sprawiedliwego. Nowy-stary prezydent Stanów Zjednoczonych obiecał światu zakończenie krwawej wojny w Europie i zapowiedział, że zrobi to w ciągu 24 godzin od objęcia urzędu. Od momentu, gdy Donald Trump złożył przysięgę na Kapitolu, na świecie zmieniło się wiele, ale niewiele na lepsze.”, — informuje: www.rmf24.pl
Ukraińcy nie chcą tylko szybkiego zakończenia konfliktu. Chcą pokoju sprawiedliwego. Nowy-stary prezydent Stanów Zjednoczonych obiecał światu zakończenie krwawej wojny w Europie i zapowiedział, że zrobi to w ciągu 24 godzin od objęcia urzędu. Od momentu, gdy Donald Trump złożył przysięgę na Kapitolu, na świecie zmieniło się wiele, ale niewiele na lepsze.
Brak realizacji pewnych postulatów często wynika z sytuacji zarówno wewnętrznej, jak i zewnętrznej. Liderzy błędnie szacują, że z kimś się dogadają (np. z politykami innych, koalicyjnych ugrupowań) czy – zwykle w kontekście polityki zagranicznej – coś na kimś wymuszą.
Nie inaczej jest w przypadku Donalda Trumpa. Prezydent Stanów Zjednoczonych, zaprzysiężony we wtorek na kolejną kadencję, złamał ważną obietnicę wyborczą już w momencie złożenia przysięgi.
Podczas kampanii przed wyborami prezydenckimi, które odbyły się początkiem listopada 2024 r., Trump wielokrotnie składał sensacyjne, choć już wtedy było wiadomo, że mało prawdopodobne obietnice o poważnych konsekwencjach geopolitycznych. Mówił, że jeszcze przed zaprzysiężeniem wynegocjuje pokój w Ukrainie.
Zanim dotrę do Gabinetu Owalnego, wkrótce po tym, jak wygramy wybory prezydenckie, rozstrzygnę okropną wojnę między Rosją a Ukrainą – mówił na wiecu w czerwcu zeszłego roku. Powstrzymam ją (wojnę), zanim jeszcze zostanę prezydentem – powiedział podczas wrześniowej debaty telewizyjnej z ówczesną wiceprezydent USA Kamalą Harris. Rozwiążę (kwestię wojny) Rosji z Ukrainą, póki będę prezydentem elektem – powiedział z kolei w październiku.
Rzecz jasna, nie zrobił tego. Choć głośno wybrzmiała obietnica dawała nadzieję przede wszystkim udręczonym konfliktem Ukraińcom, nie ma co Trumpa przesadnie winić. Nie był jeszcze u władzy, przez co nie mógł wpłynąć na stanowisko Kijowa i Moskwy. Choć z drugiej strony komentatorzy spekulują, że jeszcze przed objęciem urzędu doprowadził do zawieszenia wojny między palestyńskim Hamasem i Izraelem. Obu konfliktów nie można jednak porównywać, bo o ile nie będąc jeszcze prezydentem mógł wpłynąć na stanowisko zaprzyjaźnionego Tel Awiwu, tak w relacjach Rosji i Ameryki trudno o przyjacielskie stosunki, w efekcie czego o jakiekolwiek porozumienie zdecydowanie trudniej.
To jednak nie jest jedyna obietnica, jaką Donald Trump złożył zanim został 47. prezydentem USA. Podczas rozmowy z Kaitlan Collins z CNN w maju 2023 r. powiedział: Jeśli zostanę prezydentem, rozstrzygnę tę wojnę w ciągu jednego dnia, w ciągu 24 godzin. Zapytany, w jaki sposób zamierza to zrobić, Trump odparł, że spotka się zarówno z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim, jak i rosyjskim przywódcą Władimirem Putinem. W rozmowie dodał: Obaj mają słabości i obaj mają mocne strony, a w ciągu 24 godzin wojna zostanie rozstrzygnięta, ta wojna się skończy.
Nie była to żadna przypadkowa wypowiedź, jednorazowy wybryk, a stały element jego politycznej agitacji. 24 godziny od zaprzysiężenia Donalda Trumpa na kolejną kadencję minęły we wtorek o godz. 18:00. Donald Trump nie tylko nie dotrzymał swojej obietnicy, co nie podjął również żadnych znanych i poważnych wysiłków, aby zakończyć wojnę za naszą wschodnią granicę. Konflikt jak trwał jeszcze przed wyborami prezydenckimi w 2024 r., tak trwa nadal – nawet po zaprzysiężeniu Donalda Trumpa.
Kolejny termin, jaki wyznaczył sobie Donald Trump słowami swojego specjalnego wysłannika na Ukrainę i Rosję, to 100 dni. Keith Kellogg w styczniowym wywiadzie dla Fox News podkreślił, że zarówno Trump, jak i on sam zdają sobie sprawę, że mają „mało czasu”, aby znaleźć rozwiązanie ws. wojny w Ukrainie. Chciałbym wyznaczyć cel (zakończenie wojny w Ukrainie – przyp. red.) zarówno osobisty, jak i zawodowy. Wyznaczmy go na 100 dni – stwierdził.
Czy się uda, czas pokaże. Przekonamy się o tym 30 kwietnia br. o godz. 18:00.
Jeszcze w poniedziałek, tuż po zaprzysiężeniu, dziennikarze zapytali Donalda Trumpa, czy ten zamierza wywiązać się z obietnicy szybkiego zakończenia wojny. Mam jeszcze pół doby – odpowiedział 47. prezydent Stanów Zjednoczonych. Czas minął.
Od momentu, gdy Trump odpowiadał na pytania reporterów, na froncie wydarzyło się wiele.
Ukraina przeprowadziła potężny atak dronów na fabrykę produkującą rosyjskie samoloty szturmowe Su-25 w obwodzie smoleńskim. W zakładach wybuchł pożar. Andrij Kowalenko, szef Centrum Zwalczania Dezinformacji przy Radzie Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy, przekazał we wtorek na Telegramie: „Zaatakowano Smoleńskie Zakłady Lotnicze. Zajmują się one produkcją i modernizacją samolotów wojskowych, w szczególności samolotów szturmowych Su-25„.
Równocześnie pojawiły się informacje o kolejnym ukraińskim ataku na składy ropy w obwodzie woroneskim. W ogniu stanęły zbiorniki z paliwem dostarczanym rosyjskim wojskom przez koncern Rosnieft.
Rosyjskie wojska okupacyjne przeprowadziły z kolei ostrzał kolei pasażerskiej w Dnieprze. Trzech pracowników kolei zostało rannych. Pozostali zabezpieczyli pociąg i ewakuowali pasażerów do schronu w zajezdni.
Wojska rosyjskie wystrzeliły nad Ukrainę 131 dronów różnego typu. Obronie powietrznej udało się zestrzelić 72 z nich. Odłamki jednej z maszyn spadły na prywatną posesję w obwodzie połtawskim, powodując pożar domu. Szczątki innych dronów uszkodziły także inne budynki mieszkalne, komercyjne, sklepy i linię energetyczną. Kolejnych 59 bezzałogowców zniknęło z radarów. Nie odnotowano większych zniszczeń. Oprócz dronów Rosjanie użyli też czterech rakiet balistycznych typu Iskander-M.
Rosyjscy przywódcy uważają konflikt w Ukrainie za priorytetowy. Takie podejście doprowadziło do utraty wpływów w Syrii i niezdolności Moskwy do wsparcia reżimu Baszara Al-Asada – ocenił brytyjski wywiad w aktualizacji z 21 stycznia.
O sytuacji wojennej Władimir Putin rozmawiał z Xi Jinpingiem. Rozmowa trwała ponad 1,5 godziny, a w jej trakcie obaj przywódcy zgodzili się na pogłębienie partnerstwa między Rosją i Chinami. Putin i Xi nazwali siebie „drogimi przyjaciółmi”.
W telewizyjnym kanale Rossija-1 główny propagandysta Putina, Władimir Sołowjow, wygłosił złowieszczą groźbę wobec krajów NATO. Obiecał przywiezienie do Rosji tablic z Berlina, Bonn i Paryża. Powiedział, że nie będzie w stanie zabrać jej z Londynu, bo ten zostanie zatopiony.
Rosyjski publicysta Petr Akopow opublikował na łamach RIA Nowosti tekst pod tytułem: „Powrót Trumpa: koniec amerykańskich roszczeń do światowej hegemonii”.
Donald Trump ma coraz mniej czasu, by udowodnić, że Rosjanie się mylą.