29 grudnia, 2024
Nie znosił germanizmów i brzydkich słów. Wnuk o dowódcy Powstania Wielkopolskiego thumbnail
Z OSTATNIEJ CHWILI

Nie znosił germanizmów i brzydkich słów. Wnuk o dowódcy Powstania Wielkopolskiego

27 grudnia obchodzimy Narodowy Dzień Zwycięskiego Powstania Wielkopolskiego. Dokładnie 106 lat temu w Poznaniu wybuchło powstanie, które nie dość, że zakończyło się zwycięstwem Polaków, to doprowadziło do włączenia Wielkopolski w granice odrodzonego państwa polskiego. Pierwszym – głównym i formalnym – dowódcą zrywu był gen. Stanisław Taczak, o którym napisano już wiele. Inżynier, społecznik, wojskowy. A jakim dziadkiem był generał? O tym rozmawiamy z jego wnukiem Jerzym Gogołkiewiczem.”, — informuje: www.rmf24.pl

Dzisiaj, 27 grudnia (11:47)

27 grudnia obchodzimy Narodowy Dzień Zwycięskiego Powstania Wielkopolskiego. Dokładnie 106 lat temu w Poznaniu wybuchło powstanie, które nie dość, że zakończyło się zwycięstwem Polaków, to doprowadziło do włączenia Wielkopolski w granice odrodzonego państwa polskiego. Pierwszym – głównym i formalnym – dowódcą zrywu był gen. Stanisław Taczak, o którym napisano już wiele. Inżynier, społecznik, wojskowy. A jakim dziadkiem był generał? O tym rozmawiamy z jego wnukiem Jerzym Gogołkiewiczem.

„Nie znosił germanizmów i brzydkich słów” – to można powiedzieć o wielu dziadkach, ale taki miał być właśnie pierwszy dowódca Powstania Wielkopolskiego. Dziś mija 106. rocznica wybuchu tego zwycięskiego zrywu. W RMF FM rozmawiamy z wnukiem generała Stanisława Taczaka – pierwszego dowódcy powstania. Jaki był, co lubił, czego jeszcze nie znosił? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w tekście.

Powstanie wybuchło w Poznaniu 27 grudnia 1918 roku. Mieszkańcy Poznania, Wielkopolski oraz innych terenów należących przed zaborami do zachodniej Polski chcieli włączenia tych ziem do granic odrodzonego państwa polskiego. Nastroje w Poznaniu od tygodni były bojowe. Odzyskanie przez Polskę niepodległości 11 listopada 1918 roku było światełkiem w tunelu. Potrzebne było tylko, by na odpowiednie tory wyruszył właściwy pociąg.

26 grudnia 1918 pociąg z Ignacym Janem Paderewskim przyjechał do Poznania. To była symboliczna iskra w beczce prochu. Dzień później w Poznaniu wybuchło powstanie. Walki trwały, jednak głównodowodzący wojskami wielkopolskimi nie został jeszcze wybrany. Nastąpiło to dzień później. 28 grudnia 1918 roku formalnym dowódcą został, wówczas jeszcze major, Stanisław Taczak.

Co ciekawe, on się znalazł w Poznaniu przypadkiem wspominał w rozmowie z reporterem RMF FM Jerzy Gogołkiewicz, wnuk gen. Stanisława Taczaka. Dziadek odwiedzał wówczas w Poznaniu swoją siostrę. Wiedział, że coś się będzie święciło, ale czekał. No i otrzymał propozycję, by zostać głównym dowódcą polskich wojsk na ziemiach pruskich – wyjaśnił Gogołkiewicz.

„Z ramienia organu wykonawczego po uzyskaniu zgody Naczelnego Wodza Józefa Piłsudskiego propozycję objęcia stanowiska naczelnego dowódcy i nominacji na stopień majora złożył Wojciech Korfanty. Stanisław Taczak objął dowództwo i dzięki zdolnościom wprowadził porządek organizacyjny w szeregach podległych sobie oddziałów. Największą zasługą majora Taczaka było przygotowanie podwalin pod struktury przyszłej Armii Wielkopolskiej. Jednocześnie zastrzegł, że poprowadzi oddziały powstańcze do czasu przybycia oficera wyższego stopniem, który obejmie dowództwo i będzie przygotowany do kierowania rozwijającymi się wojskami powstańczymi” – czytamy na oficjalnej stronie internetowej opisującej historię Powstania Wielkopolskiego.

O wojskowym Stanisławie Taczaku napisano już wiele. Ponadto był społecznikiem, inżynierem, człowiekiem wielu talentów. Działał na wielu płaszczyznach – opisywał Przemysław Terlecki, dyrektor Muzeum Powstania Wielkopolskiego w Poznaniu. Zatem jak wyglądało jego życie prywatne? Jakim był dziadkiem?

Był bardzo fajnym dziadkiem. Mile wspominam ten czas, który spędziliśmy razem – wyjaśnia wnuk generała, Jerzy Gogołkiewicz. Był taki okres, że mieszkaliśmy razem w jednym pokoju. Siłowaliśmy się, odrabialiśmy razem lekcje. To był niesamowity czas. Dziadek był bardzo towarzyską osobą, stonowaną, słuchał uważnie – wspominał Gogołkiewicz.

Stanisław Taczak wychował się w wielkopolskim Mieszkowie, małej miejscowości pod Jarocinem. W roku, w którym się urodził, Mieszków utracił prawa miejskie, czyli wychował się na wsi – mówił ze śmiechem wnuk Taczaka, Jerzy Gogołkiewicz. Ale trzeba powiedzieć, że był takim trochę mieszczuchem. Urodził się w budynku, który był tak jakby na rynku krakowskim, w centrum miejscowości. Tam toczyło się życie. Mieszkało tam z 600 osób w sumie. Obok była oberża, zakład rusznikarski – to należało do jego rodziny.

Ważną rolę w życiu generała Stanisława Taczaka odegrało wychowanie. Było to wychowanie w patriotycznym duchu – wyjaśnił Gogołkiewicz. Należy rozdzielić to na kilka okresów w samym życiu Stanisława Taczaka. Zaczynając od Mieszkowa, no to tam było mnóstwo Polaków – mówił wnuk generała.

Stanisław Taczak skończył czteroletnią szkołę podstawową, po czym zaczął naukę w gimnazjum w Ostrowie Wielkopolskim. Tam było ciekawie, bo był jedynym Polakiem – wyjaśnia Jerzy Gogołkiewicz i dodaje, że generał miał „bardzo dziwną klasę”. W klasie było sześciu ewangelików, czyli Niemców. Było sześciu wyznania mojżeszowego, czyli Żydów oraz jeden katolik-Polak. Tak to wtedy wyglądało, że w państwie niemieckim, pod zaborami, nieważne były narodowości. Liczyły się wyznania – opisywał Jerzy Gogołkiewicz.

Jerzy Gogołkiewicz zapytany o największe przyzwyczajenia i dziwactwa dziadka odpowiada: Nie znosił germanizmów i brzydkich słów. Jego największym przekleństwem, jakie wypowiedział to była „psia krusz”. Jak ktoś powiedział na przykład „haczka”, to od razu prostował, że trzeba mówić po polsku „dziabka” – wspomina z uśmiechem Jerzy Gogołkiewicz. Ale jeśli my coś powiedzieliśmy brzydkiego, to o jeju, co się działo – wyjaśnił.

Wnuk gen. Stanisława Taczaka dopowiada również, że taki właśnie dziadek był również w wojsku. Cechowały go: elegancja, takt, skupienie oraz szacunek do drugiej osoby. W 2024 roku minęło 150 lat od narodzin gen. Stanisława Taczaka. 

W Muzeum Powstania Wielkopolskiego w Poznaniu można podziwiać pamiątki po przywódcy powstania. Wszystko, co mogłem, oddałem do Poznania, do muzeum – mówił w rozmowie z RMF FM Jerzy Gogołkiewicz.

Poznaniacy po prostu tym powinni żyć, to powinien być ich chleb codzienny. Trzeba być sobą, wywieszać flagi – podkreślił Jerzy Gogołkiewicz.

Powiązane wiadomości

Mroczna tajemnica Podhala nadal niewyjaśniona. Co stało się z Anną i Ernestyną?

polsat news

Foto, wideo: w pobliżu CCK w obwodzie żytomierskim doszło do ataku terrorystycznego, podejrzani zostali zatrzymani

ua.news

Donald Tusk zaczepił Viktora Orbana. Wypomniał mu jego słowa

polsat news

Zostaw komentarz

This website uses cookies to improve your experience. We'll assume you're ok with this, but you can opt-out if you wish. Zaakceptować Czytaj więcej