“Amerykańskie pociski AGM-88G AARGM-ER służą do niszczenia wrogich radarów z odległości ponad 200 km. Umowę na ich dostawę dla polskiego lotnictwa podpisano we wtorek w MON. Szef resortu Władysław Kosiniak-Kamysz twierdzi, że pociski te „pozwolą na pełne wykorzystanie potencjału polskich pilotów i samolotów F-35”. Kontrakt ma wartość 745 mln dolarów.”, — informuje: www.rmf24.pl
Amerykańskie pociski AGM-88G AARGM-ER służą do niszczenia wrogich radarów z odległości ponad 200 km. Umowę na ich dostawę dla polskiego lotnictwa podpisano we wtorek w MON. Szef resortu Władysław Kosiniak-Kamysz twierdzi, że pociski te „pozwolą na pełne wykorzystanie potencjału polskich pilotów i samolotów F-35”. Kontrakt ma wartość 745 mln dolarów.
Dzisiejsza umowa to ogromny postęp w dziedzinie potencjału polskich Sił Powietrznych, zagospodarowania samolotów F-35 tak, jak to należy robić” – mówił minister obrony. Jak dodał, zakup pocisków AGM-88G pozwoli na „pełne wykorzystanie” możliwości polskich pilotów i nowych samolotów wielozadaniowych F-35.
Przypomniał, że pierwsze z 32 zamówionych F-35 trafiły już do polskiego wojska i obecnie są wykorzystywane do szkoleń na terenie USA.
Amerykańskie pociski AGM-88G służą do zwalczania wrogich naziemnych systemów radiolokacyjnych oraz obrony przeciwlotniczej, co przekłada się na bezpieczeństwo własnego lotnictwa. Według informacji MON, zasięg pocisków – przeznaczonych do montowania na polskich samolotach F-35 – wynosi ponad 200 km, co pozwala samolotom niszczyć wrogie systemy, samemu pozostając w bezpiecznej odległości.
Według szefa MON podpisany kontrakt ma wartość 745 mln dolarów netto. Z opublikowanego w kwietniu 2024 roku komunikatu administracji w Waszyngtonie wiadomo, że polski rząd ubiegał się o zgodę na zakup maksymalnie 360 rakiet, które wraz ze sprzętem towarzyszącym wyceniono na maksymalnie 1,275 miliarda dolarów.
AGM-88G AARGM-ER to pierwszy zakupiony przez Wojsko Polskie pocisk przeciwradiolokacyjny zachodniej konstrukcji.
W przeszłości polskie lotnictwo używało pocisków przeciwradiolokacyjnych skonstruowanych w ZSRR – stanowiły uzbrojenie samolotów Su-22. Gdy na początku XXI wieku Polska kupiła myśliwce F-16, pierwsze zachodnie samoloty bojowe w polskich wojskach lotniczych, to w pozyskanym wówczas pakiecie uzbrojenia nie było pocisków przeciwradiolokacyjnych – ani AGM-88 w ówcześnie używanej wersji oznaczonej jako HARM, ani żadnych innych.
Nowe pociski AGM-88G AARGM-ER w Polsce będą stanowiły uzbrojenie samolotów wielozadaniowych F-35. Pierwszy zamówiony przez Polskę egzemplarz zjechał z linii produkcyjnej w Teksasie w sierpniu 2024 r., a w ręce polskich lotników ma trafić w tym roku. AARGM-ER nie są natomiast zintegrowane z samolotami F-16, choć jest to planowane w przyszłości.
Skąd w ogóle taka kategoria broni jak pocisk przecwradiolokacyjny? Na polu walki kluczowa jest przewaga informacyjna. Im wcześniej wiemy, co robi przeciwnik, tym większa jest szansa, że możemy skutecznie przeciwdziałać. Jednym ze sprawdzonych narzędzi zdobywania danych o poczynaniach przeciwnika jest radar. Już w 1940 roku przemyślane rozmieszczenie posterunków dozoru radarowego połączone ze sprawną łącznością, systemem dowodzenia i dyżurami eskadr myśliwskich pozwoliły Wielkiej Brytanii odeprzeć naloty Luftwaffe i wygrać bitwę o Anglię.
Za pomocą radaru można nie tylko wykrywać przeciwnika, lecz także naprowadzać pociski, szczególnie przeciwko celom znajdującym się w powietrzu.
To wszystko sprawia, że na polu walki radary są zasobami, których wyeliminowanie u przeciwnika jest kluczowym zadaniem, obojętnie czy mówimy o agresorze, czy obrońcy.
Jednocześnie radary działają w ten sposób, że emitują promieniowanie elektromagnetyczne. Klasyczny radar przypomina więc latarnię morską, z tą różnicą, że nie emituje światła, lecz fale radiowe. Stąd pomysł, żeby stworzyć broń przeznaczoną do niszczenia radarów przeciwnika, która sama będzie się naprowadzała na źródło emisji fal radiowych. Tak właśnie działają pociski przeciwradiolokacyjne.
Pierwszą tak działającą broń stworzono jeszcze w trakcie drugiej wojny światowej, ale okres dynamicznego rozwoju tego typu konstrukcji zaczyna się od lat 60. XX wieku, gdy w Stanach Zjednoczonych pojawiła się koncepcja tłumienia obrony powietrznej nieprzyjaciela. Pociski używane wówczas miały jednak swoje wady. Gubiły cel, jeśli nieprzyjaciel po prostu wyłączył radar, działały w wąskim zakresie fal radiowych, w dodatku były dość powolne, więc pozostawiały relatywnie dużo czasu na reakcję.
Jeszcze pod koniec lat 60. XX wieku Marynarka Wojenna USA zainicjowała program nowego pocisku, który byłby pozbawiony tych wad. Nadano mu oznaczenie AGM-88A i nazwę High Speed Anti Radiation Missile (HARM), czyli pocisk przeciwradiolokacyjny wysokiej prędkości. Opracowywania nowej broni podjęła się firma Texas Instruments, gdzie prace trwały do roku 1980. Jej konstrukcja rozwijała prędkość powyżej dwukrotności prędkości dźwięku (Mach 2).
Pełnoskalowa produkcja pocisków HARM rozpoczęła się w 1983 roku, a już trzy lata później zostały one po raz pierwszy użyte bojowo. Startujące z lotniskowca amerykańskie odrzutowce zniszczyły radary w Libii rządzonej przez Muammara Kadafiego.
W kolejnych latach powstawały stopniowo nowe wersje rozwojowe pocisków HARM, a firma Texas Instruments w 1997 roku sprzedała swoją część wojskową koncernowi Raytheon, znanemu chociażby z produkcji systemów obrony powietrznej Patriot. Stany Zjednoczone regularnie używały HARM-ów w konfliktach zbrojnych, na czele z obiema wojnami w Zatoce Perskiej oraz interwencją w Libii w 2011 roku.
Najnowszym zastosowaniem pocisków AGM-88 HARM było ich użycie przez Ukrainę do obrony przed rosyjską agresją, która na pełną skalę rozpoczęła się w roku 2022. Jeszcze w tym samym roku Ukraińcy użyli HARM-ów przeciwko rosyjskiej obronie przeciwlotniczej. Zaskoczeniem dla obserwatorów było wówczas skuteczne połączenie rakiet pochodzących z USA z samolotami Su-27 i MiG-29, skonstruowanymi jeszcze w Związku Sowieckim.
Na początku XXI wieku rozpoczęło się opracowywanie dwóch najnowszych wersji pocisku AGM-88. Pierwsza była wersja AGM-88E, która nie nosiła już nazwy HARM, lecz AARGM. Jest to skrót od Advanced Antiradiation Guided Missile, czyli zaawansowany przeciwradiolokacyjny pocisk kierowany. Jego opracowaniem zajęła się inna niż dotychczas firma – Alliant Techsystems (ATK), która następnie stała się częścią spółki Orbital ATK, by w 2018 roku zostać przejęta przez koncern Northrop Grumman. To właśnie on jest producentem pocisków, które we wtorek kupuje MON.
AARGM powstał we współpracy amerykańsko-włoskiej, przy udziale europejskiego konsorcjum rakietowego MBDA. Pocisk miał ulepszone układy naprowadzania i sterowania, ale silnik, głowica bojowa i stateczniki pochodziły z HARM-a. Prace rozwojowe rozpoczęły się w roku 2003, a pierwsze dostawy – dziesięć lat później.
Wreszcie, w roku 2018 rozpoczęły się prace nad pociskiem AARGM w wersji o przedłużonym zasięgu (ang. Extended Range), czyli AARGM-ER. Pocisk w tej wersji otrzymał oznaczenie AGM-88G. Do maja 2023 roku nowa broń przeszła pięć udanych testów. W międzyczasie kolejne państwa wyrażały chęć pozyskania tych pocisków – nie tylko z USA, ale także Australia, Finlandia, Holandia i Polska.
Firma Northrop Grumman chwali się, że AGM-88G AARGM-ER potrafi autonomicznie wykrywać, identyfikować i niszczyć systemy obrony przeciwlotniczej, a także jest odporny na zakłócenia i wyłączenie radaru. Pocisk ma te same sensory i elektronikę co AARGM, ale dysponuje ulepszoną głowicą bojową. Przeszedł też ulepszenie silnika i systemu sterowania, dzięki czemu zwiększył się zasięg oraz manewrowość, ważna dla unikania przeciwnika.
W porównaniu do HARM i AARGM w pocisku AARGM-ER zwiększyła się masa (do 467 kilogramów) i średnica pocisku (do 29 centymetrów), nieco skróciła się natomiast długość (niewiele ponad 4 metry). Przede wszystkim z pocisku AARGM-ER usunięto jednak długie na ponad metr stateczniki w połowie długości rakiety. Dzięki temu mieści się ona w komorze na uzbrojenie samolotu F-35. Jest to kluczowe dla przeżywalności maszyny na polu walki. F-35 z uzbrojeniem w komorach zachowuje właściwości stealth, czyli jest trudno wykrywalny przez radary. Jeśli musi przenosić uzbrojenie pod skrzydłami, jak samoloty starszych generacji, traci tę właściwość.
Pocisk AGM-88G AARGM-ER jest na tyle duży, że mieści się w komorach na uzbrojenie tylko dwóch z trzech wersji F-35. W samolotach F-35B, czyli wersji skróconego startu i pionowego lądowania, gdzie komory są mniejsze, jest możliwość przenoszenia tej broni tylko pod skrzydłami. Ten problem nie występuje w F-35C (wersja dla lotniskowców) i F-35A (dla klasycznego lotnictwa wojskowego). To właśnie wersję F-35A kupiły polskie Siły Powietrzne.