27 września, 2024
Wody Polskie kontra samorząd. "Tama w Stroniu Śląskim została niedopilnowana" thumbnail
Z OSTATNIEJ CHWILI

Wody Polskie kontra samorząd. „Tama w Stroniu Śląskim została niedopilnowana”

„Tama w Stroniu Śląskim została niedopilnowana, a ludzie narażeni na niebezpieczeństwo” – powiedział dziennikarce RMF FM burmistrz Kłodzka Michał Piszko. To właśnie przerwanie zapory przesądziło o ogromnej skali powodzi, bo rozpędzony nurt rzeki zdewastował Stronie Śląskie, Lądek-Zdrój czy Kłodzko. Zapora została zniszczona o godz. 10:35, a Wody Polskie potwierdziły to oficjalnie dopiero po godz. 13:00. Dlaczego tak późno?”, — informuje: www.rmf24.pl

Dzisiaj, 26 września (07:20)

Aktualizacja: 9 minut temu

„Tama w Stroniu Śląskim została niedopilnowana, a ludzie narażeni na niebezpieczeństwo” – powiedział dziennikarce RMF FM burmistrz Kłodzka Michał Piszko. To właśnie przerwanie zapory przesądziło o ogromnej skali powodzi, bo rozpędzony nurt rzeki zdewastował Stronie Śląskie, Lądek-Zdrój czy Kłodzko. Zapora została zniszczona o godz. 10:35, a Wody Polskie potwierdziły to oficjalnie dopiero po godz. 13:00. Dlaczego tak późno?

Przerwanie zapory na rzece Morawce w Stroniu Śląskim sprawiło, że ogromne masy wody skierowały się rzeką Białą Lądecką w dół zlewni Nysy Kłodzkiej, dewastując m.in. Stronie Śląskie, Lądek-Zdrój i Kłodzko. Do awarii tamy doszło w niedzielę 15 września o godz. 10:35, ale Wody Polskie potwierdziły to oficjalnie dopiero po godz. 13:00, czyli ponad 2,5 godz. później.

Wody Polskie opóźnienie w przekazaniu informacji tłumaczą brakiem łączności telefonicznej. Wątpliwości ma jednak burmistrz Kłodzka Michał Piszko, bo jego zdaniem telefony przed południem działały, podobnie jak internet, czego dowodem ma być nagranie pękniętej zapory, które jeszcze przed oficjalnym komunikatem w mediach społecznościowych umieścił jeden z mieszkańców.

Nie daję wiary tym argumentom, ponieważ osoba miała dostęp do internetu i musiała mieć połączenie (…). Mam żal – nie tylko ja i mieszkańcy – że ta informacja nie została przekazana w prawidłowy sposób odpowiednim służbom – stwierdził w rozmowie z reporterką RMF FM Martyną Czerwińską Michał Piszko.

Burmistrz Kłodzka przekonuje, że Wody Polskie mogły powiadomić też Powiatowe Centrum Zarządzania Kryzysowego drogą internetową, bo sieć działała

Ludzie byli narażeni tutaj bezsprzecznie. (…) Jakbym dostał tę informację 2-3 godziny wcześniej, to bym ruszył ze wszystkimi dostępnymi siłami i środkami jakie mamy, nie tylko SMS-owymi, z informacją do mieszkańców: „słuchajcie, idzie fala powodziowa z tamy ze Stronia i natychmiast się ewakuujcie”. Na szczęście u mnie (w mieście) nikt nie utonął – zaznaczył Michał Piszko.

Podobnego zdania jest Jan Kalfas, były już dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego w Kłodzku, który po powodzi postanowił się zwolnić. Stwierdził on, że gdyby informacja o przerwaniu zapory dotarła do Kłodzka wcześniej, to tragiczna historia mogłaby się potoczyć inaczej.

Co prawda wody nikt by nie zatrzymał, ale ludzie mieliby więcej czasu – powiedział w rozmowie z reporterką RMF FM. Można było zapobiec tej tragedii, jaka się wydarzyła. Nie mówię tutaj o budynkach, bo te w sposób naturalny mogły ulec zniszczeniu, ale ludzie mogli dużo uratować – dodał.

Mieszkańcy Kłodzka mówią wprost, że gdyby wiedzieli wcześniej o pękniętej tamie, mogliby uratować dobytek. Wartościowsze rzeczy, typu pralka, lodówka, a popłynęło wszystko… – powiedziała naszej dziennikarce jedna z mieszkanek Kłodzka.

Jaka mogła być prawdziwa przyczyna zwlekania Wód Polskich z oficjalnym komunikatem o przerwaniu zapory? W opinii burmistrza Kłodzka na tamie mogło już wtedy nikogo nie być.

Ja uważam, że operator powinien być zadysponowany tam cały czas. Jeżeli byłoby zagrożenie dla życia operatora to on powinien się przenieść w wyższe partie tego miejsca, a są takie możliwości – stwierdził Michał Piszko.

Na pytanie, czy miejsce nie zostało dopilnowane, burmistrz Kłodzka stwierdził: Tak można to określić.

Wody Polskie przekonują w oświadczeniu, że pracownicy zapory ewakuowali się na samym końcu, ale nie zdradzają, o której było to godzinie.

Starosta kłodzki Małgorzata Jędrzejewska-Skrzypczyk powiedziała naszej dziennikarce, że w tak dramatycznej sytuacji i okolicznościach wszystko się mogło zdarzyć. Po prostu sytuacja pewne instytucje być może przerosła – zaznaczyła.

Według Wód Polskich, co agencja potwierdziła w oficjalnym oświadczeniu, jedynym odbiorcą informacji o przerwanej zaporze mogła być straż miejska. Pytanie tylko, co ta instytucja miała dalej zrobić z tą wiedzą.

Mieszkańcy Stronia Śląskiego nie dają wiary tym tłumaczeniom i zadają kluczowe pytanie o alternatywne środki łączności przy tak ważnym i strategicznym obiekcie, jak zapora w Stroniu Śląskim.

Reporter RMF FM Mateusz Chłystun rozmawiał na ten temat Piotrem Pustelnikiem – mieszkańcem Stronia Śląskiego, byłym szefem Polskiego Związku Alpinizmu, a jednocześnie wieloletnim pracownikiem zarządzania kryzysowego.

Telefonia komórkowa siadła od razu. Nie było alternatywnych środków łączności, a to jest podstawa w zarządzaniu kryzysowym – alternatywne środki łączności, analogowe. Co szkodziło zbudować tutaj wielką stację pracującą na krótkich falach, które by mogły normalnie obsługiwać radiotelefony, tak jak to ma GOPR, TOPR i wszystkie inne służby, np. policja – mówił.

Przed godz. 9:00 zakończyła się konferencja prasowa przedstawicieli Wód Polskich. Nasz dziennikarz pytał zarząd tej instytucji o wspomniane już alternatywne środki łączności, dzięki którym można było powiadomić samorządy albo instytucje odpowiedzialne za ewentualną ewakuację. Odpowiedź była krótka i szokująca.

Nie. (…) Mamy przewidziane wspólne szkolenia razem z innymi służbami, już w tej chwili się umawiamy. Dotychczas (też) takie mieliśmy – podpisaliśmy kilka miesięcy temu porozumienie z WOT-em i tutaj współpraca się rozwija. Natomiast na pewno w ramach wniosków wysnuwanych i jakby podsumowaniu tego, co się działo, taki sprzęt zakupimy – stwierdziła prezes Wód Polskich Joanna Kopczyńska.

Kopczyńska tłumaczyła ponadto, że Wody Polskie ostrzegały samorządy o przeciążeniu tamy w Stroniu Śląskim, ale te miały nie podjąć decyzji o ewakuacji.

Zobaczcie na archiwalnych nagraniach reporterów RMF FM zdewastowane przez wielką wodę miejscowości, m.in. Kłodzko, Żelazno, Lądek-Zdrój i Stronie Śląskie.

Powiązane wiadomości

Zdecydowany ruch kilkudziesięciu państw. „Rosja nie osiągnie swoich celów”

interia .pl

Rosja zwiększa siły zbrojne. Niemiecki minister obrony ostrzega: Putin ma większe plany niż Ukraina

dziennik .pl

Wielkie sprzątanie Zalewu Zakrzówek. Z dna wydobyto kanapę, wózki sklepowe i działający zegarek

polsat news

Zostaw komentarz

This website uses cookies to improve your experience. We'll assume you're ok with this, but you can opt-out if you wish. Zaakceptować Czytaj więcej